3.02.2015

Rozdział 21 [ Nie możesz śpiewać ]

      Wyszedł z terenu szkoły, jak zwykle wkładając ręce do kieszeni bluzy. Bez Darcy czuł się nieswojo, mimo wszystko uznał, że tak musi być – po prostu. Uznał, że zdoła się do tego przyzwyczaić tylko potrzeba mu trochę czasu. Nie miał również zamiaru nikomu przyznawać się, że za nią tęskni. Od dziś jej nienawidzi, musi jej nienawidzić. Tylko dlaczego. Tylko dlatego, że chce być z kimś, kto go nienawidzi? Znów poczuł dziwny mętlik w głowie, dlatego postanowił więcej o tym nie myśleć, tylko zainteresować się otaczającym go światem.
     Chcąc wprowadzić swój „plan” w życie, zatrzymał się i usiadł na ławce. Przecież otaczający go ludzie nie byli tacy źli, prawda? Chwilę później tuż przed nim przeszły dwie rozchichotane dziewczyny, które dostrzegając go, zaczęły głupio się do siebie uśmiechać, szepcząc coś.
      Co ja tam o tym, że wszyscy są mili, jeśli da się im szansę?
     – Hej, Stiles, to prawda o tym, co mówi Maggie? – Nagle zatrzymały się, a jedna z nich rzuciła pytaniem w jego kierunku z lekką kpiną w głosie.
     – A co mówi? – Odpowiedział pytaniem na pytanie.
     – No, że uprawiałeś seks i coś o tym, że jesteś w tym dobry. – W międzyczasie jej koleżanka zachichotała.
     – Tak bardzo cię interesuje, kto pieprzy twoją znajomą? – Odgryzł się, będąc zirytowanym krążącymi o nim plotkami. Może nie były one obraźliwe, ale nie chciał, żeby każdy patrzył na niego z tą myślą. A może tak powinno być?
     – Jak to możliwe, że jest przystojny, a wredny? – Oburzona zignorowała go, idąc dalej i krytykując jego odpowiedź razem ze swoją towarzyszką.
     – Oni tak mają. – Prychnęła jej znajoma, następnie zmieniając temat. Były już na tyle daleko, że nie słyszał dalszego przebiegu ich rozmowy.
     Westchnął i wstał, postanawiając, że woli wracać do domu. Szedł samotnie chodnikiem, gdy nagle usłyszał przybliżający się hałas rozpędzonego samochodu.
     Jeżdżą jak wariaci, a potem wypadki.
     Nagle samochód wyhamował gwałtownie. Naoglądał się wystarczającej ilość horrorów, żeby jego instynkt zaalarmował. Przerażony obrócił się w stronę pojazdu, mimo że prawidłowo powinien uciekać. Gdy dostrzegł mężczyznę wychylającego się zza opuszczonej szyby, westchnął z irytacją. Kierowcą granatowego – o ile się nie mylił – Maserati okazał się nikt inny jak Marco Marshall.
     – No wsiadaj, nie będę tak stał na środku ulicy!
     – Czyś ty oszalał?! – Podbiegł, natychmiast wsiadając po stronie kierowcy. W każdej chwili mógł przechodzić tędy któryś z jego znajomych, a tę sytuację niezręcznie byłoby wytłumaczyć.
     Auto ruszyło z piskiem opon, zawracając o sto osiemdziesiąt stopni, przy okazji łamiąc kolejny już przepis.
     – Co ty tu robisz?! – Chłopak ponowił pytanie.
     – No co, nie mogę po ciebie przyjechać? – Spytał beztrosko, patrząc na niego przez moment, po czym skierował swoją uwagę na drogę.
     – Wiesz co to telefon? Nie mogłeś zadzwonić? Wsiadłem tu tylko dlatego, że pewnie kłóciłbyś się ze mną na środku ulicy. Poza tym jedziemy w przeciwnym kierunku do mojego domu. Postradałeś zmysły, czy jak? – Zadawał pytanie za pytaniem, nie pozwalając mu dojść do słowa. Samochód stale przyśpieszał, więc gdy nagle zahamował przed światłami, chłopak uderzył głową o tapicerkę. Oparł się o siedzenie, łapiąc za nos, przy okazji klnąc na jego nieostrożną jazdę. Nie było to poważne zderzenie, ale dawało o sobie znaki w postaci chwilowego, miejscowego bólu.
     – A ty wiesz co to pasy? – Zaśmiał się, posyłając mu współczujące spojrzenie. – No dobra, dobra, przepraszam. – Ruszył ponownie, gdy światło zmieniło kolor. – Wracałem akurat od podwózki Jess na babski wieczór i wpadłem na pomysł, że muszę od tego wszystkiego odpocząć. Chociaż dwa dni. Niepewne rozmowy z Jess, ochrzany od menadżera... ciągle tylko problemy. – Przyśpieszył ponownie, wjeżdżając na autostradę. Zamknął automatycznie okno, ponieważ huczący wiatr spowodowany prędkością utrudniał im komunikację.
     – Myślałem, że na takie przejażdżki jeździ się samemu. – Stiles, kończąc przypinanie pasa, spojrzał na niego z uniesioną brwią.
     – Ale ja chcę jechać gdzieś z tobą. – Oderwał na moment wzrok od jezdni, aby uśmiechnąć się do niego czule. Stopniowo przyciskał pedał gazu.
     – Urocze. – Przekręcił oczami, śmiejąc się. – Moment, na dwa dni?! Marco, co ja mam powiedzieć rodzicom? Co ja mam powiedzieć Da – Urwał, przypominając sobie, że już jej nie obchodzi co się z nim dzieje. – w szkole? Co ty powiesz Jess?
     – Jejku, zrobisz sobie wagary, a rodzicom coś ściemnisz, zresztą nie pierwszy raz nie wracasz na noc. Jess myśli, że pojechałem do znajomego pooglądać mecze i wypić piwo.
     – Zapomniałeś, że moi rodzice są na mnie wściekli? – Mruknął, splatając ręce na wysokości klatki piersiowej, również wpatrując się w drogę. – I zwolnij do cholery jasnej.
     – Misiek, nic ani nikt nie zepsuje mi dzisiaj dobrego humoru. Odpoczywamy od problemów, tak? Młodzież często tak robi, po prostu luzujesz i masz wszystko gdzieś.
     – Misiek? – Uniósł brwi, czując przyjemne uczucie, gdy na moment „luzując” mógł spokojnie przyjrzeć się czułemu, a mimo to seksownemu uśmiechowi mężczyzny. – Wciąż zostanę przy tym, że to kiepski pomysł, ale okej.
     – Kiepskim pomysłem byłoby, gdybyś teraz zrobił mi loda.
     – Nie dzięki, nie widzi mi się spowodować wypadku na środku autostrady.
     – Czyli czekaj... zrobiłbyś to, gdybyśmy jechali jakąś drogą na poboczu? – Uniósł brwi, patrząc na niego.
     – Patrz na drogę. – Rzucił z sardonicznym uśmieszkiem.
     – Kurwa, pieprzona autostrada. – Jęknął, przygryzając wargę.
     – Jaka szkoda... – Zaśmiał się. – Gdzie jedziemy?
     – Nie wiem. Najlepiej gdzieś w zaciszu, z dala od miasta. O właśnie! Znam całkiem przytulny motel w lesie, mało kto go odwiedza. Poza tym to tylko cztery godziny jazdy.
     – Tylko cztery godziny?! Na pewno są gdzieś bliżej. – Zaoponował, kręcąc głową i spoglądając na licznik. – Poza tym wynajem kosztuje. Będę się czuł, no wiesz, dziwnie, jeżeli zapłacisz...
     – Są bliżej, ale chcę trochę pojeździć. Kosztuje? – Zaśmiał się. – Chciałem za ciebie zapłacić, ale skoro tak mówisz, to pamiętaj, że twój ojciec dał mi pieniądze za twoje treningi. Nie chcę ich, a to genialny sposób na wydanie.
     – Niczym cię nie przekonam do zawrócenia, prawda? – Mężczyzna w odpowiedzi na jego pytanie pokręcił głową z szerokim uśmiechem. – W takim razie zostaje mi jedynie doczepienie się do jednej sprawy. Zwolnij!
     – Nie lubisz szybkiej jazdy?
     – Lubię, ale teraz jest za szybko. Nie chcę, żebyś spowodował wypadek albo dostał mandat.
     Stiles spiorunował go wzrokiem, gdy ten przyśpieszył jeszcze bardziej, powodując, że wskazówce licznika prędkości niewiele brakowało do dwustu. Chłopak uśmiechnął się chytrze, odpiął pas, po czym otworzył okno. Mężczyzna posłał mu pytające spojrzenie, ale niezbyt długie, ponieważ przy tej prędkości nie mógł ryzykować. Następnie nastolatek ostrożnie kucnął na siedzeniu i wychylił się za okno, ledwo utrzymując równowagę.
     – Co ty do cholery wyprawiasz?!
     – Ci się zachciało wyścigów, to mi się zachciało kaskaderstwa! – Odkrzyknął, wychylając się coraz bardziej.
     – Dobra, dobra zwolnię!
     Nim zdążył odpowiedzieć, cofnął się przerażony, ponieważ podejrzanie blisko niego przejechał czarno-czerwony motocykl. Jechał zdecydowanie szybciej od nich, ponieważ dosłownie śmignął tuż obok.
     – Co to było? – Pytanie nastolatka zawisło w powietrzu. Z ulgą zauważył, że mężczyzna zwolnił do dozwolonej prędkości.
     – Obstawiam, że to był Kawasaki... Na mnie narzekasz, a on właśnie osiągnął z trzysta na godzinę! – Urwał, kręcąc głową. – Nigdy więcej tak nie rób, jasne?!
     – Prosiłem, żebyś zwolnił. Ta metoda przynajmniej zadziałała.
     – Mogłeś wypaść!
     – No dobra, doba już się nie złość. – Zaśmiał się i pocałował go w policzek, następnie zapinając pasy. – Cztery godziny? – Spojrzał na GPS. – Dobra, możesz trochę przyśpieszyć, ale bez przesady. Masz już jakiś pomysł, co będziemy robić? – Zadał pytanie, chcąc sprowadzić tor rozmowy na coś bardziej neutralnego.

     – Mówiłem, żebyś zwolnił! –Zdenerwowany nastolatek wyszedł z samochodu, trzaskając drzwiami.
     – To nie była moja wina, to ten cholerny Kawasaki zajechał mi drogę. Sam widziałeś, że jechał nieprzepisowo. – Wyłączył silnik i opuścił pojazd, doganiając chłopaka. – Dostaliśmy tylko upomnienie, to za tamtym pojechała policja, nie panikuj. – Zachichotał i mimo jego woli owinął dłonie wokół jego klatki piersiowej, zmuszając go do zatrzymania się.
     Chłopak stał tak przez chwilę, uspokajając oddech dzięki poczuciu bezpieczeństwa w jego ramionach. Rozejrzał się po parkingu, czy aby na pewno są sami, a następnie zadarł głowę do góry, odchylając ją w tył na tyle, że mężczyzna delikatnie musnął jego usta. Posłał mu spokojny uśmiech, po czym ruszył dalej przed siebie w kierunku drzwi wejściowych do motelu. Przekroczyli próg niewielkiego budynku, który był dość pomysłowa hybrydą leśniczówki z nowoczesnością.
     – Idę do łazienki, a ty za ten czas zarezerwuj jakiś pokój. – Wyszeptał do mężczyzny, następnie nie czekając na jego reakcję, wszedł do wspomnianego wcześniej pomieszczenia.
     Będąc w środku rozejrzał się. Nie dostrzegając nikogo w zasięgu wzroku zaczął szeptem podśpiewywać usłyszaną niedawno piosenkę Hoziera.
     Take me to church / Zabierz mnie do kościoła
     Podszedł do umywalek, odkręcając wodę, w międzyczasie przyglądając się swojemu odbiciu.
     I'll worship like a dog at the shrine of your lies / Będę oddawać cześć jak pies w świątyni Twoich kłamstw
     Przemył twarz chłodną cieczą, kontynuując nucenie.
     I'll tell you my sins so you can sharpen your knife / Wyznam ci grzechy, byś mógł naostrzyć swój nóż
     Offer me that my deathless death / Daj mi tę nieśmiertelną śmierć
     Good God, let me give you my life / Dobry Boże, pozwól mi ofiarować Tobie moje życie
     
Obrócił się z uśmiechem, zaczynając od nowa słowa refrenu, gdy nagle ktoś desperacko przycisnął dłoń do jego ust, popychając go gwałtownie w tył. Chłopak identycznego wzrostu jak on zaczął chaotycznie kręcić głową, szepcząc w kółko „nie śpiewaj”. Stiles był tak zszokowany jego zachowaniem, że nawet nie pomyślał o zaprotestowaniu. W zasadzie nie miał pojęcia jak się zachować. Chłopak ubrany był zwyczajne ciuchy, a ciemna grzywka luźno opadała na jego czoło, zasłaniając prawe oko. Gdy Lawson przyjrzał mu się dokładniej, z przerażeniem odkrył, że oko chłopaka zaklejone było gazą. Po chwili tajemniczy chłopak odwrócił swoją uwagę od drzwi i wciąż przytrzymując jego usta drżącą ręką, zaczął szeptać równie niepewnym głosem.
    – Nie-nie-nie. Nie wolno śpiewać. N i e  w o l n o. – Potrząsnął ponownie głową, jakby starał się coś przetłumaczyć dziecku. Miał dziwnie ochrypł głos. – Musisz uciec, musisz uciec. Teraz. Tak, teraz... Chociaż nie, nie. Nie uciekaj. Nie możesz. Nic nie da, nie, to nic nie da.
    Stiles zmarszczył brwi, starając się zrozumieć, co chłopak próbuje mu przekazać. Nie był pewny czy to miało mieć jakiś sens, czy chłopak po prostu oszalał.
     – Słyszysz? To nic nie da. Nic. Nawet nie próbuj. – Wciąż szeptał histerycznie, co jakiś czas spoglądając w stronę drzwi. – Wiem. Pomogę, pomogę. – Przełożył dłoń, gwałtownie obracając głowę, gdy za drzwiami rozległo się czyjeś pytanie:
     – Lantan, jesteś tam? Nie mamy czasu.
     Stiles przerażony, teraz już nie na żarty odepchnął od siebie chłopaka i nie mówiąc ani słowa wyszedł na korytarz. Czując gwałtowne bicie serca, przełknął ślinę, co spowodowało, że z niewyjaśnionych przyczyn poczuł się naprawdę kiepsko. Spojrzał w kierunku drzwi łazienki, ale nikogo tam nie było.
     – Tamten mężczyzna kazał przekazać panu, że będzie w pokoju osiemdziesiąt sześć. – Usłyszał niewyraźnie życzliwy głos recepcjonistki. Powiedziała coś jeszcze, ale tego nie zdołał usłyszeć, ponieważ zaczął czuć się naprawdę kiepsko.
     Jaki mężczyzna?
     Zaczął iść po schodach, w zasadzie zgadywał, że były to schody. Nagle zatrzymał się gwałtownie i wypluł zawartość ust. Spojrzał niewyraźnie na wypluty obiekt.
    Ten gówniarz dał mi jakąś truciznę.
     Czując przypływ paniki, dopiero teraz zauważył, że przerażona kobieta trzymała go za ramię. Najwyraźniej podbiegła przed chwilą i nie zdążyła zauważyć rozpuszczającej się na dywanie substancji.
     – Zadzwonić po karetkę? Dobrze się pan czuje?
     – J-już dobrze, naprawdę. Jazda samochodem. – Odkaszlnął, uśmiechając się do niej słabo. – Muszę iść coś zjeść, to tyle, dziękuję.
      – Jest pan pewien? Jeżeli coś...
      – Naprawdę jest okej. – Ponaglił nieco zirytowany. Zaczął wchodzić po schodach, zastanawiając się, jakim cudem tabletka rozpuściła się w tak szybkim tempie. W jego głowie huczało mnóstwo pytań. Poczuł się o niebo lepiej chwilę po wypluciu tabletki. Zaczął zastanawiać się, jaka substancja sprawiała, że odczuł takie zawahanie samopoczucia. Uznał, że musiał to być jakiś naprawdę dobry żart jakichś dzieciaków.
     Nasłuchali się creepypasty, kretyni.
     Przecież takie rzeczy się nie zdarzają. Pokręcił lekko głową, chcąc o tym zapomnieć. Postanowił, że nie powie o niczym Marshallowi. Nie będzie go przejmował jakimiś wygłupami. Żart był fajny, ale podawanie takich substancji nieźle go zirytowało.

══◊══

+Nareszcie mam ferie! Wiem, że wiele osób pewnie (niestety [współczuję Wam]) wróciło do szkoły, ale mam nadzieję, że to nie wpłynie negatywnie na liczbę czytelników. Naprawdę zaczynam być dumna z tego bloga!
+Creepypasta to krótka opowieść krążąca po internecie mająca na celu wywołać u czytającego uczucie strachu. Opowieść tak może przybrać formę legendy miejskiej. [źródło]
+Odnośnie piosenki, którą nucił Stiles. Widział ktoś ten teledysk/lub słuchał piosenki? ;)
+No, na moment takie „zawahanie” fabuły. Mam nadzieję, że Was zainteresowało w tym znaczeniu „do przemyśleń”. :) Co sądzicie o tym rozdziale?
+Jakiś błąd? Pomóż mi wykryć gnidę!
+Jak widać, tutaj wena się nie oszczędzała. Przeszkadzają Wam takie długie?
+Za niedługo pojawi się strona Autorka zamiast Pytania. Tam będzie odnośnik, że możecie mnie znaleźć również na drugim blogu. Tak, zaczęłam pisać go z przyjaciółką. Polecam dla osób, które oprócz związków m/m są fanami również k/k. Ktoś chciałby link? Haha. :D
+Pozdrawiam! ♥

12 komentarzy:

  1. JEDNO WIELKIE JA PIERDOLE :O

    OdpowiedzUsuń
  2. Yyy... Jej nienawidzić czy ją nienawidzić?
    Rozdział boski. Marco ma przedwczesny kryzys wieku średniego?! :o
    Wenyy, paskudna paskudo. Oddawaj te ferie -.-

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Tak ogólnie to ja raczej wolę dłuższe rozdziały, ale niech ci będzie. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też wolę duszsze co to był za chłopak w łazence i co podał Stilsowi ta recepionstka mogła jednak zadzwonić po karetkę nie rozumiem czemu ten chłopak kazał uciekać Stilsowi uważam,że Stils powinien powiedzeć o wszystkim Marco to bardzo fajny pomysł żeby spędzili 2 dni razem

    OdpowiedzUsuń
  5. Motel w środku lasu i jeszcze ten dziwny chłopak będzie strasznie :( Stillers i Marco sam na sam :) Ja poproszę o ten link na ten drugi blog :) Pozdrawiam i czekam na next < A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pozdrawiam! ^^
      you-are-insine.blogspot.com

      Usuń
  6. kocham to opowiadanie *_*
    Ale błagam Cie, pisz rozdziały jeszcze dłuższe nie krótsze:)
    Masz talent więc wykorzystaj go jak się tylko da<3
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah... Motel w środku lasu i jeszcze ta dziwna sytuacja w WC z tą tabletką o.O
    Boże... Opo idzie w dobrym kierunku ♥
    Rozdziały to Ty kochanie pisz dłuższe, a nie krótsze xD
    Kocham to opowiadanie ;3
    Życzę weny i oznajmiam iż czekam na next c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Te dwa patałachy zwane jako Marco i jego kuśka mnie nie interesują... Tym razem jestem tutaj z innego powodu:

    Ręce do góry!
    To napad na Twoją osobę!
    Przybywaj na mojego bloga!
    Nominowałam Cię do Libsterów Awardsów!
    Jazda tam, ale już!
    A po wszystkim przytulasz się do klawiaturki i piszesz rozdział!!!

    #hasztag #libster.awards #nominacja #soł fejmołs #tyle.sławy #oddawaj.mi.ferie #hasztagi.zawsze.spoko

    OdpowiedzUsuń
  9. " - No, że uprawiałeś seks i coś o tym, że jesteś w tym dobry." - wygralas :v
    Ooooo Marco przyjechal po Stilesa i jada 4h razem - slodko :3
    Lantan - co do kurwy nedzy?!? :o
    Teraz to serio zglupialam o.O
    Zostal mi juz tylko 1 rozdzial do nadrobienia :3 Lecę ;*
    ~ Ruda

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    świetny rozdział, spędzenie czasu razem z dala od wszystkich znajomych to dobry pomysł, co to był za chłopak? Stills raczej powinien powiedzieć o tym Marco..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Co to za akcja w wc o co w tym chodzi???!

    OdpowiedzUsuń

Kochany Hater? żєgηαм. ♥
Kochany Czytelnik? ωιтαנ. ♥
Jak już tu jesteś to będę wdzięczna za chociaż jeden krótki komentarz! ♥

Obserwatorzy