Siedział po turecku, wpatrując się beznamiętnie w głąb lasu. Chwycił do ręki byle jaki kamyk i rzucił nim przed siebie.
Muszę.
Przyłożył obie dłonie do twarzy, chcąc w ten sposób choć przez moment nie widzieć otaczającego go świata. Wiedział, że za moment będzie musiał z najwyższą pogardą zranić kogoś, kogo kochał. Kogoś o kogo troszczył się przez tyle lat.
Dla jej dobra.
Nie był do końca pewny czy sam tego chciał. Zagryzł z całej siły wargę, gdy poczuł, jak do jego oczu napływają niechciane łzy. Nie mógł teraz płakać, musiał pokazać, że nie rusza go ta sytuacja. Gdy usłyszał za sobą głos dziewczyny, strach przed tym, co miało się stać, wzrósł na sile. Coś jednak pomagało mu zachować spokój. Czuł, jakby nie był sobą.
– Hej, Stiles. Coś się stało? – Brunetka usiadła obok niego, zadając nieśmiałe pytanie.
– Nie. – Odparł sucho. – Po prostu chciałem porozmawiać.
– Zachowujesz się jakoś dziwnie...
– Ja? – Spojrzał na nią zaskoczony, po czym na jego twarz wpłynął smutny uśmiech. – Przepraszam. Pomyślałem o czymś i... i nieważne. – Wzruszył ramionami. – Pamiętasz to miejsce? – Rozejrzał się po otoczeniu z nadzieją, że to pomoże mu poczuć się lepiej; przywołać przyjemne wspomnienia.
Darcy przez moment przyglądała mu się z podejrzeniem, po czym postanowiła zrezygnować z drążenia, prawdopodobnie czułego tematu.
– Tak, pamiętam. – Rozejrzała się z tęsknotą w oczach. – Tutaj pierwszy raz się poznaliśmy. Pamiętasz? Skręciłeś kostkę i płakałeś jak opętany, że umrzesz. – Zachichotała, przypominając sobie scenę, gdy mały chłopczyk płacząc, przytulał się do pnia. Sama pamiętała to jak przez mgłę, ale rodzice opowiadali jej o tym zdarzeniu.
– Miałem sześć lat, a to bolało jak cholera! – Krzyknął oburzony. – Poza tym zwiałem z podwórka, a rodzice wmawiali mi wtedy, że jak ucieknę to dopadnie mnie Eyeless Jack...
– Tak, a kilka lat później wzdychałeś, że on jest seksowny, mimo że jest potworem tak jak Jeff the Killer, podczas przeglądania fan-artów. – Wydusiła przez śmiech.
– Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. – Przekręcił oczami i spojrzał na nią. Nie potrafił powstrzymać uśmiechu.
– Brakuje mi tego. – Westchnęła ze smutkiem, gdy zdążyła się już uspokoić, a uśmiech zniknął z jej twarzy. – Patrz co dzieje się teraz... – Pokręciła głową, przełykając ślinę. – Chyba domyślam się, o czym chciałeś pogadać... Przepraszam. – Wyszeptała, patrząc na niego z autentycznymi wyrzutami sumienia. – Jus mi opowiadała o tym, co zrobiłam.
– Jak to możliwe, że ja większość pamiętam, a ty nic. – Zapytał, nie obdarowując jej nawet spojrzeniem.
– Przesadziłam, poza tym chciałam spróbować narkotyków... To był durny pomysł.
Musisz to mieć za sobą, Stiles.
– Dobry był? – Uśmiechnął się sarkastycznie
– Co? – Zmarszczyła brwi zaskoczona jego pytaniem. – Ou, no tak. Zanim ci coś wytłumaczę, bo jesteś w błędzie, mam pytanie. Dlaczego poszedłeś, zamiast mnie od niego odciągnąć? Dobrze wiedziałeś, że mogłam nie wiedzieć, co się dzieje.
Parsknął śmiechem, swoim zachowaniem powodując u niej zaniepokojony wyraz twarzy.
– Przepraszam, naprawdę – Zakrył dłonią usta wciąż lekko rozbawiony, jednak jego śmiech nie przypominał radości. Brzmiał, jakby kpił sobie z jej zarzutu. – Wybacz, po prostu wiesz... Jak miałem cię odciągnąć, co? Nie miałem ochoty nawet próbować. Poza tym wolałem w tym samym czasie pieprzyć jego byłą. – Rzucił z szerokim uśmiechem.
– C-co? Chyba żartujesz, że ta plotka to prawda. – Wykrztusiła, wciąż nie wierząc w jego słowa.
– To nie plotka tylko fakt. Poza tym wiesz, o czym chciałem porozmawiać? – Obrócił głowę w jej kierunku. – Słuchaj, Darcy... Naprawdę gratuluję ci, że cię pieprzył. – Pokiwał głową z aprobatą. – Po prostu piękne, bo nareszcie mogę się ciebie pozbyć. Nienawidzę go, ale widzę, że ty jednak coś do niego czujesz. Błagam cię, nie patrz na mnie i po prostu z nim bądź. Od jakiegoś czasu szukałem sposobu, żeby się ciebie pozbyć, a ten spadł mi prosto z nieba! Chociaż w przypadku Felixa to bardziej z piekła. – Uśmiechnął się delikatnie, wzdychając. – Nie patrz tak na mnie, musiałem ci to kiedyś powiedzieć. Będziecie idealną parą i obydwoje dacie mi spokój. Nareszcie. Nie widzisz? Całe dnie spędzam z Marco albo mówię ci, że nie mam czasu. – Mówił wszystko ze spokojem, jakby było czymś oczywistym.
– Ty pieprzony dupku jak możesz tak mówić?! – Wykrzyknęła, reagując impulsem.
– Dziękuję. Przyjaźń była fajna, ale wszystko się kiedyś kończy, tylko nie miłość. – Wstał, idąc powoli przed siebie. – Podparł się rękami z zamiarem wstania, ale uniemożliwił mu to silny chwyt dziewczyny na jego ramieniu.
– Oszalałeś?! – Zmusiła go do spojrzenia na siebie. – Od kiedy niby jesteś pieprzonym hipokrytą, co?! – W jej oczach zabłysnęły łzy. Nagle zamilknęła, wciąż na niego patrząc i nie pozwalając mu wstać. – Ty byś nigdy tego nie powiedział. – Wyszeptała z nieukrywanym żalem, owszem, jego słowa były dla niej ciosem w serce, ale gdzieś w głębi nie potrafiła w to uwierzyć. – Nigdy byś tego nie powiedział. – Powtórzyła z naciskiem, gdy dostrzegła, jak jego oczy zaczęły szklić się, jakby wstrzymywał się od płaczu. – Dlaczego to powiedziałeś? – Dociekała, na rozumiejąc jego zachowania.
– Nie chcę cię znać, odpierdol się ode mnie! – Wrzasnął, desperacko wyrywając się z jej uścisku i szybkim krokiem ruszył w stronę swojego domu.
– Stiles?!! – Wykrzyknęła za nim niemalże piskiem. – Co ci się do cholery jasnej dzieje? – Powiedziała cicho, przyciągając kolana do klatki piersiowej. – To przez to, co zrobiłam? – Zapytała sama siebie z niedowierzaniem. – Gdybyś łaskawie normalnie ze mną rozmawiał, to wiedziałbyś, że między nami nic nie zaszło oprócz pocałunku. – Miała nadzieję, że wypowiedzenie tych słów uśmierzy jej ból. Spojrzała na leżący metr od niej spróchniały pień drzewa. Przypomniała sobie scenę, którą mama puściła jej kilka lat temu na wideo. Jej rodzice wpadli na pomysł zabrania ich na przechadzkę po lesie, gdy mieli zaledwie po sześć lat. Lawsonowie nie wyrazili sprzeciwu, było im to obojętne. Odkąd tylko pamiętała, rodziciele uwielbiali wszystko dokumentować za pomocą kamery. Chcieli właśnie nagrać zabawę dzieciaków, gdy całkiem przypadkiem stali się świadkami uroczej sceny. Wszystko było kamerowane z boku, a dzieci nawet nie zdawały sobie z tego sprawy.
Dziewczynka ubrana w turkusową sukieneczkę, szeroko uśmiechnęła się do siedzącego obok niej chłopca.
– Pamiętasz jak zrobiłeś tu sobie ała? – Spytała, łapiąc go za rączkę,
– To było dawno. – Odparł, robiąc uroczo naburmuszoną minkę.
– No dobrze, dobrze. – Uniosła ich splecione rączki. – Uratowałam cię wtedy! – Brunecik przekręcił oczkami. – Dlatego... – Przybrała poważny wyraz twarzy. – Obiecujesz, że nikt nigdy nie zniszczy naszej przyjaźni?
Patrzył na nią przez chwilę z powątpiewaniem.
– Mam sześć, nie pięć lat i lozumiem, że to, co powiedziałaś nie baldzo ma sens. Mimo to obiecuję, że nikt nam nie pszeszkodzi. – Uśmiechnął się przyjaźnie. – Nigdy.
– Nigdy. – Wyszeptała, przypominając sobie nagranie. Może i nie pamiętała dokładnie tej sceny przez upływ lat, ale mimo wszystko zawsze ją wzruszała. Planowała spokojnie wrócić do domu, ale wspomnienie i bolesne słowa, wypowiedziane przez Stilesa, pogrążyły ją w głębokim płaczu.
Wypoczywając na kanapie, a raczej odcinając się od wszystkiego dzięki „ogłupiającej” telewizji, wpatrywała się w teledysk Elastic Heart, starając się zrozumieć jego sens. Jej uwagę rozproszyło uderzenie o stół, a następnie ciche przekleństwo.
– Tato, jak to możliwe, że kolejny raz uderzyłeś się w stół? – Mruknęła, patrząc na mężczyznę, który przymykając jedno oko, masował się po czubku głowy.
– To w wyniku stresu, że nie znajdę tej śrubki. – Zaśmiał się. Klęcząc, położył łokieć na stół, podpierając głowę na dłoni. – Powiesz w końcu, co się stało? – Cierpliwie czekając na odpowiedź, przyglądał się twarzy córki. Gdy jej nie uzyskał, kontynuował nurtujący go temat. – No okej, nie powiesz mi. Domyślę się sam. – Prychnął, splatając dłonie na wysokości klatki piersiowej. – Rzucił cię chłopak, zamknęli wystawę, nie ma koncertu twojego ulubionego zespołu – Wyliczał, próbując wyczytać cokolwiek z jej twarzy. – Pokłóciłaś się z... – Urwał, rzucając kolejne podchwytliwe pytanie. – Dlaczego nie wyjdziesz gdzieś ze Stilesem?
– No nie dasz mi spokoju, dopóki się nie dowiesz... – Westchnęła przeciągle. – Nie rozmawiam ze Stilesem. Ruszył naprzód, rozwinął skrzydła i takie tam bzdety. – Gdyby nie dopisujący jej kiepski humor, pewnie już turlałaby się ze śmiechu, widząc komiczną minę zdziwionego ojca.
– Ma kogoś?
– Tak i nie.
– Lubisz tę osobę?
– Tak i nie.
– Jesteś zazdrosna?
– Tak i – Przekręciła oczami. – Czuję się jak na komisariacie.
– Po prostu jestem ciekawy... – Odparł oburzony. – Jak to ma i nie ma kogoś?
– Ma kogoś, ale nie mogę powiedzieć kogo. – Fuknęła zirytowana ciągłymi pytaniami. Chciała jedynie spokoju, czy to było tak wiele?
W pomieszczeniu nastała niezręczna cisza. Darcy miała ewidentnie zły humor, a Kol nie miał pojęcia jak rozmawiać z nastolatkami. Dziewczyna kątem oka dostrzegła, jak coś błyszczało się przy szafce, na której stał telewizor. Wskazała w tamtym kierunku palcem.
– Co? – Obrócił głowę w tamtym kierunku. – No tak, zostawiłem ją przecież na szafce! Musiała spaść. – Podszedł i podniósł śrubkę, wkładając ją do kieszeni spodni. Z szerokim uśmiechem z powodu znalezienia poszukiwanej zdobyczy usiadł na kanapie obok jedynaczki. – Nie powiesz, o co chodzi?
– Nooope. – Odparła przeciągle.
– No dobra. Dałem ci szansę. – Objął ją nagle ramionami, wtulając jej głowę do swojej klatki piersiowej. – Mój mały pączuś już jest zadowolony, taaak? – Zapytał mocno przesłodzonym głosem. Chwycił dłonią jej policzki, powodując, że wyglądała jak pulchniutka rybka. – Jak dobrze, że już wszystko okej!
Brunetka zaczęła wiercić się, za wszelką cenę próbując się wydostać z silnego uścisku ojca. Mimo że wyglądał dość młodo, to nie można było powiedzieć, że jest słaby.
– Maaamoo! On mówi do mnie pączkuuu!! – Wykrzyknęła, będąc na równej granicy śmiechu i złości. – Sugerujesz, że jestem gruba?! – Rzuciła, zdobywając mały sukces w postaci możliwości złapania oddechu.
– Domyśl się. – Prychnął, puszczając ją i splatając ręce na wysokości klatki piersiowej, parodiując stereotypową kobietę.
– Kol przypomnij mi, wyszłam za mężczyznę życia czy dziecko do opiekowania? – Kobieta westchnęła, stając w progu pokoju. – Zawsze myślałam, że mam jedno dziecko.
– Przypomnij sobie noc poślubną i zapytaj ponownie. – Poruszył sugestywnie brwiami z szerokim uśmiechem.
– Nie chcę o tym nawet słyszeć. – Darcy skrzywiła się, patrząc na nich z wyrzutem.
– Darcy, Kol zawsze był uparcie ciekawski, taka natura. – Przysiadła się do nich na sofie obok córki. – Jesteśmy twoimi rodzicami, proszę, powiedz nam, o co chodzi. Zawsze wszystko mówiłaś, a ostatnio jesteś taka skryta w sobie...
– Powiem to tylko dlatego, że nie potrafię dłużej trzymać tego w sobie. – Poczuła, jak znów bierze ją ochota na płacz, mimo iż była pewna, że wypłakała się w lesie. – Pokłóciliśmy się. Stiles zrobił się strasznie nie uprzejmy, ale myślę, że to przejściowe. – Spojrzała z nadzieją za okno.
– Cóż, może on teraz nie zdaje sobie sprawy, ale uwierz mi, że doceni twoją obecność w tych najgorszych chwilach, nawet jeżeli zachowuje się jakby miał wszystko gdzieś. – Caroline czule przejechała dłonią po ramieniu córki, chcąc dodać jej otuchy. – Jeżeli ta dziewczyna jest jego pierwszą miłością, to zrozumiałe, że będzie robił dla niej wszystko, nawet te najgłupsze rzeczy.
– Jaka dziew – Urwała, o mało nie ujawniając sekretu. Mimo wszystko poczuła się głupio, gdy rodzice spojrzeli na siebie podejrzliwym wzrokiem.
– No... dobrze. – Blondynka poruszyła się niezręcznie na miejscu. – To... nie dziewczyna prawda? – Zapytała wyraźnie onieśmielona. – Zresztą nieważne, każda miłość jest taka sama, przechodzimy ją tak samo mocno. Szczególnie piękna jest ta nagła pierwsza nastoletnia miłość. Może ty też powinnaś kogoś poszukać?
– Może i masz rację. – Dziewczyna westchnęła. – Dziękuję...
– Dobra, idę w końcu skręcić ten samolot. – Mężczyzna wstał, kierując się w stronę dworu, aby móc dostać się do swojego modelu pomniejszonej wersji maszyny lotniczej.
– Naprawdę szukał pół godziny śrubki do samolociku...? – Spytała z niedowierzaniem.
– Skarbie, taty nie da się zrozumieć.
Leżący na stole telefon zabrzęczał, informując ją o powiadomieniu. Darcy sięgnęła po telefon i zaczęła przeglądać informacje, które dawały o sobie znak już przed ich rozmową, ale nie miała ochoty na kontakty z ludźmi.
Gadu-gadu, SMS, Tumblr... Twitter.
Pierwsze co zrobiła, to kliknęła otrzymaną wiadomość z portalu społecznościowego. Przeczytała wiadomość kilka razy, po czym na jej twarzy zawitał radosny uśmiech.
"dobra, przecież mnie nie zjesz! co powiesz na spotkanie w tym tygodniu? ♥"
+Jejku, to już 20 rozdział.
+Dziękuję za te wszystkie komentarze, dzięki Wam blog wciąż istnieje i w ogóle dotrwał do tego rozdziału!
+Patrzę i nie wierzę. 20 rozdziałów, 21 obserwatorów, ponad 16 tys. wyświetleń, ponad 200 komentarzy... Dziękuję, dziękuję, dziękuję! ♥
+Zwiastun gotowy, osobiście go widziałam, jednak nie jest jeszcze opublikowany. Mam nadzieję, że choć trochę zakochacie się w nim tak jak ja!
+Jeżeli ktoś lubi pomagać w błędach, to byłabym wdzięczna za pomoc. Jeżeli widzicie coś bez sensu, jakiś błąd, cokolwiek, proszę, informujcie mnie. Muszę jakoś zadbać o tego bloga, a wiadomo, ja wszystkiego nie zauważę.
+By the way, jest tutaj jakiś humanista orientujący się w jaki sposób prawidłowo pisać „ała”? Jedne słowniki podają, że „aua”, inne, że „ała”. Ma to w ogóle jakieś znaczenie?
+Jestem ciekawa co myślicie o zachowaniu Stilesa. :p Powiedziałabym coś więcej na ten temat, ale nie chcę spojlerować. ;D
Muszę.
Przyłożył obie dłonie do twarzy, chcąc w ten sposób choć przez moment nie widzieć otaczającego go świata. Wiedział, że za moment będzie musiał z najwyższą pogardą zranić kogoś, kogo kochał. Kogoś o kogo troszczył się przez tyle lat.
Dla jej dobra.
Nie był do końca pewny czy sam tego chciał. Zagryzł z całej siły wargę, gdy poczuł, jak do jego oczu napływają niechciane łzy. Nie mógł teraz płakać, musiał pokazać, że nie rusza go ta sytuacja. Gdy usłyszał za sobą głos dziewczyny, strach przed tym, co miało się stać, wzrósł na sile. Coś jednak pomagało mu zachować spokój. Czuł, jakby nie był sobą.
– Hej, Stiles. Coś się stało? – Brunetka usiadła obok niego, zadając nieśmiałe pytanie.
– Nie. – Odparł sucho. – Po prostu chciałem porozmawiać.
– Zachowujesz się jakoś dziwnie...
– Ja? – Spojrzał na nią zaskoczony, po czym na jego twarz wpłynął smutny uśmiech. – Przepraszam. Pomyślałem o czymś i... i nieważne. – Wzruszył ramionami. – Pamiętasz to miejsce? – Rozejrzał się po otoczeniu z nadzieją, że to pomoże mu poczuć się lepiej; przywołać przyjemne wspomnienia.
Darcy przez moment przyglądała mu się z podejrzeniem, po czym postanowiła zrezygnować z drążenia, prawdopodobnie czułego tematu.
– Tak, pamiętam. – Rozejrzała się z tęsknotą w oczach. – Tutaj pierwszy raz się poznaliśmy. Pamiętasz? Skręciłeś kostkę i płakałeś jak opętany, że umrzesz. – Zachichotała, przypominając sobie scenę, gdy mały chłopczyk płacząc, przytulał się do pnia. Sama pamiętała to jak przez mgłę, ale rodzice opowiadali jej o tym zdarzeniu.
– Miałem sześć lat, a to bolało jak cholera! – Krzyknął oburzony. – Poza tym zwiałem z podwórka, a rodzice wmawiali mi wtedy, że jak ucieknę to dopadnie mnie Eyeless Jack...
– Tak, a kilka lat później wzdychałeś, że on jest seksowny, mimo że jest potworem tak jak Jeff the Killer, podczas przeglądania fan-artów. – Wydusiła przez śmiech.
– Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. – Przekręcił oczami i spojrzał na nią. Nie potrafił powstrzymać uśmiechu.
– Brakuje mi tego. – Westchnęła ze smutkiem, gdy zdążyła się już uspokoić, a uśmiech zniknął z jej twarzy. – Patrz co dzieje się teraz... – Pokręciła głową, przełykając ślinę. – Chyba domyślam się, o czym chciałeś pogadać... Przepraszam. – Wyszeptała, patrząc na niego z autentycznymi wyrzutami sumienia. – Jus mi opowiadała o tym, co zrobiłam.
– Jak to możliwe, że ja większość pamiętam, a ty nic. – Zapytał, nie obdarowując jej nawet spojrzeniem.
– Przesadziłam, poza tym chciałam spróbować narkotyków... To był durny pomysł.
Musisz to mieć za sobą, Stiles.
– Dobry był? – Uśmiechnął się sarkastycznie
– Co? – Zmarszczyła brwi zaskoczona jego pytaniem. – Ou, no tak. Zanim ci coś wytłumaczę, bo jesteś w błędzie, mam pytanie. Dlaczego poszedłeś, zamiast mnie od niego odciągnąć? Dobrze wiedziałeś, że mogłam nie wiedzieć, co się dzieje.
Parsknął śmiechem, swoim zachowaniem powodując u niej zaniepokojony wyraz twarzy.
– Przepraszam, naprawdę – Zakrył dłonią usta wciąż lekko rozbawiony, jednak jego śmiech nie przypominał radości. Brzmiał, jakby kpił sobie z jej zarzutu. – Wybacz, po prostu wiesz... Jak miałem cię odciągnąć, co? Nie miałem ochoty nawet próbować. Poza tym wolałem w tym samym czasie pieprzyć jego byłą. – Rzucił z szerokim uśmiechem.
– C-co? Chyba żartujesz, że ta plotka to prawda. – Wykrztusiła, wciąż nie wierząc w jego słowa.
– To nie plotka tylko fakt. Poza tym wiesz, o czym chciałem porozmawiać? – Obrócił głowę w jej kierunku. – Słuchaj, Darcy... Naprawdę gratuluję ci, że cię pieprzył. – Pokiwał głową z aprobatą. – Po prostu piękne, bo nareszcie mogę się ciebie pozbyć. Nienawidzę go, ale widzę, że ty jednak coś do niego czujesz. Błagam cię, nie patrz na mnie i po prostu z nim bądź. Od jakiegoś czasu szukałem sposobu, żeby się ciebie pozbyć, a ten spadł mi prosto z nieba! Chociaż w przypadku Felixa to bardziej z piekła. – Uśmiechnął się delikatnie, wzdychając. – Nie patrz tak na mnie, musiałem ci to kiedyś powiedzieć. Będziecie idealną parą i obydwoje dacie mi spokój. Nareszcie. Nie widzisz? Całe dnie spędzam z Marco albo mówię ci, że nie mam czasu. – Mówił wszystko ze spokojem, jakby było czymś oczywistym.
– Ty pieprzony dupku jak możesz tak mówić?! – Wykrzyknęła, reagując impulsem.
– Dziękuję. Przyjaźń była fajna, ale wszystko się kiedyś kończy, tylko nie miłość. – Wstał, idąc powoli przed siebie. – Podparł się rękami z zamiarem wstania, ale uniemożliwił mu to silny chwyt dziewczyny na jego ramieniu.
– Oszalałeś?! – Zmusiła go do spojrzenia na siebie. – Od kiedy niby jesteś pieprzonym hipokrytą, co?! – W jej oczach zabłysnęły łzy. Nagle zamilknęła, wciąż na niego patrząc i nie pozwalając mu wstać. – Ty byś nigdy tego nie powiedział. – Wyszeptała z nieukrywanym żalem, owszem, jego słowa były dla niej ciosem w serce, ale gdzieś w głębi nie potrafiła w to uwierzyć. – Nigdy byś tego nie powiedział. – Powtórzyła z naciskiem, gdy dostrzegła, jak jego oczy zaczęły szklić się, jakby wstrzymywał się od płaczu. – Dlaczego to powiedziałeś? – Dociekała, na rozumiejąc jego zachowania.
– Nie chcę cię znać, odpierdol się ode mnie! – Wrzasnął, desperacko wyrywając się z jej uścisku i szybkim krokiem ruszył w stronę swojego domu.
– Stiles?!! – Wykrzyknęła za nim niemalże piskiem. – Co ci się do cholery jasnej dzieje? – Powiedziała cicho, przyciągając kolana do klatki piersiowej. – To przez to, co zrobiłam? – Zapytała sama siebie z niedowierzaniem. – Gdybyś łaskawie normalnie ze mną rozmawiał, to wiedziałbyś, że między nami nic nie zaszło oprócz pocałunku. – Miała nadzieję, że wypowiedzenie tych słów uśmierzy jej ból. Spojrzała na leżący metr od niej spróchniały pień drzewa. Przypomniała sobie scenę, którą mama puściła jej kilka lat temu na wideo. Jej rodzice wpadli na pomysł zabrania ich na przechadzkę po lesie, gdy mieli zaledwie po sześć lat. Lawsonowie nie wyrazili sprzeciwu, było im to obojętne. Odkąd tylko pamiętała, rodziciele uwielbiali wszystko dokumentować za pomocą kamery. Chcieli właśnie nagrać zabawę dzieciaków, gdy całkiem przypadkiem stali się świadkami uroczej sceny. Wszystko było kamerowane z boku, a dzieci nawet nie zdawały sobie z tego sprawy.
Dziewczynka ubrana w turkusową sukieneczkę, szeroko uśmiechnęła się do siedzącego obok niej chłopca.
– Pamiętasz jak zrobiłeś tu sobie ała? – Spytała, łapiąc go za rączkę,
– To było dawno. – Odparł, robiąc uroczo naburmuszoną minkę.
– No dobrze, dobrze. – Uniosła ich splecione rączki. – Uratowałam cię wtedy! – Brunecik przekręcił oczkami. – Dlatego... – Przybrała poważny wyraz twarzy. – Obiecujesz, że nikt nigdy nie zniszczy naszej przyjaźni?
Patrzył na nią przez chwilę z powątpiewaniem.
– Mam sześć, nie pięć lat i lozumiem, że to, co powiedziałaś nie baldzo ma sens. Mimo to obiecuję, że nikt nam nie pszeszkodzi. – Uśmiechnął się przyjaźnie. – Nigdy.
– Nigdy. – Wyszeptała, przypominając sobie nagranie. Może i nie pamiętała dokładnie tej sceny przez upływ lat, ale mimo wszystko zawsze ją wzruszała. Planowała spokojnie wrócić do domu, ale wspomnienie i bolesne słowa, wypowiedziane przez Stilesa, pogrążyły ją w głębokim płaczu.
Wypoczywając na kanapie, a raczej odcinając się od wszystkiego dzięki „ogłupiającej” telewizji, wpatrywała się w teledysk Elastic Heart, starając się zrozumieć jego sens. Jej uwagę rozproszyło uderzenie o stół, a następnie ciche przekleństwo.
– Tato, jak to możliwe, że kolejny raz uderzyłeś się w stół? – Mruknęła, patrząc na mężczyznę, który przymykając jedno oko, masował się po czubku głowy.
– To w wyniku stresu, że nie znajdę tej śrubki. – Zaśmiał się. Klęcząc, położył łokieć na stół, podpierając głowę na dłoni. – Powiesz w końcu, co się stało? – Cierpliwie czekając na odpowiedź, przyglądał się twarzy córki. Gdy jej nie uzyskał, kontynuował nurtujący go temat. – No okej, nie powiesz mi. Domyślę się sam. – Prychnął, splatając dłonie na wysokości klatki piersiowej. – Rzucił cię chłopak, zamknęli wystawę, nie ma koncertu twojego ulubionego zespołu – Wyliczał, próbując wyczytać cokolwiek z jej twarzy. – Pokłóciłaś się z... – Urwał, rzucając kolejne podchwytliwe pytanie. – Dlaczego nie wyjdziesz gdzieś ze Stilesem?
– No nie dasz mi spokoju, dopóki się nie dowiesz... – Westchnęła przeciągle. – Nie rozmawiam ze Stilesem. Ruszył naprzód, rozwinął skrzydła i takie tam bzdety. – Gdyby nie dopisujący jej kiepski humor, pewnie już turlałaby się ze śmiechu, widząc komiczną minę zdziwionego ojca.
– Ma kogoś?
– Tak i nie.
– Lubisz tę osobę?
– Tak i nie.
– Jesteś zazdrosna?
– Tak i – Przekręciła oczami. – Czuję się jak na komisariacie.
– Po prostu jestem ciekawy... – Odparł oburzony. – Jak to ma i nie ma kogoś?
– Ma kogoś, ale nie mogę powiedzieć kogo. – Fuknęła zirytowana ciągłymi pytaniami. Chciała jedynie spokoju, czy to było tak wiele?
W pomieszczeniu nastała niezręczna cisza. Darcy miała ewidentnie zły humor, a Kol nie miał pojęcia jak rozmawiać z nastolatkami. Dziewczyna kątem oka dostrzegła, jak coś błyszczało się przy szafce, na której stał telewizor. Wskazała w tamtym kierunku palcem.
– Co? – Obrócił głowę w tamtym kierunku. – No tak, zostawiłem ją przecież na szafce! Musiała spaść. – Podszedł i podniósł śrubkę, wkładając ją do kieszeni spodni. Z szerokim uśmiechem z powodu znalezienia poszukiwanej zdobyczy usiadł na kanapie obok jedynaczki. – Nie powiesz, o co chodzi?
– Nooope. – Odparła przeciągle.
– No dobra. Dałem ci szansę. – Objął ją nagle ramionami, wtulając jej głowę do swojej klatki piersiowej. – Mój mały pączuś już jest zadowolony, taaak? – Zapytał mocno przesłodzonym głosem. Chwycił dłonią jej policzki, powodując, że wyglądała jak pulchniutka rybka. – Jak dobrze, że już wszystko okej!
Brunetka zaczęła wiercić się, za wszelką cenę próbując się wydostać z silnego uścisku ojca. Mimo że wyglądał dość młodo, to nie można było powiedzieć, że jest słaby.
– Maaamoo! On mówi do mnie pączkuuu!! – Wykrzyknęła, będąc na równej granicy śmiechu i złości. – Sugerujesz, że jestem gruba?! – Rzuciła, zdobywając mały sukces w postaci możliwości złapania oddechu.
– Domyśl się. – Prychnął, puszczając ją i splatając ręce na wysokości klatki piersiowej, parodiując stereotypową kobietę.
– Kol przypomnij mi, wyszłam za mężczyznę życia czy dziecko do opiekowania? – Kobieta westchnęła, stając w progu pokoju. – Zawsze myślałam, że mam jedno dziecko.
– Przypomnij sobie noc poślubną i zapytaj ponownie. – Poruszył sugestywnie brwiami z szerokim uśmiechem.
– Nie chcę o tym nawet słyszeć. – Darcy skrzywiła się, patrząc na nich z wyrzutem.
– Darcy, Kol zawsze był uparcie ciekawski, taka natura. – Przysiadła się do nich na sofie obok córki. – Jesteśmy twoimi rodzicami, proszę, powiedz nam, o co chodzi. Zawsze wszystko mówiłaś, a ostatnio jesteś taka skryta w sobie...
– Powiem to tylko dlatego, że nie potrafię dłużej trzymać tego w sobie. – Poczuła, jak znów bierze ją ochota na płacz, mimo iż była pewna, że wypłakała się w lesie. – Pokłóciliśmy się. Stiles zrobił się strasznie nie uprzejmy, ale myślę, że to przejściowe. – Spojrzała z nadzieją za okno.
– Cóż, może on teraz nie zdaje sobie sprawy, ale uwierz mi, że doceni twoją obecność w tych najgorszych chwilach, nawet jeżeli zachowuje się jakby miał wszystko gdzieś. – Caroline czule przejechała dłonią po ramieniu córki, chcąc dodać jej otuchy. – Jeżeli ta dziewczyna jest jego pierwszą miłością, to zrozumiałe, że będzie robił dla niej wszystko, nawet te najgłupsze rzeczy.
– Jaka dziew – Urwała, o mało nie ujawniając sekretu. Mimo wszystko poczuła się głupio, gdy rodzice spojrzeli na siebie podejrzliwym wzrokiem.
– No... dobrze. – Blondynka poruszyła się niezręcznie na miejscu. – To... nie dziewczyna prawda? – Zapytała wyraźnie onieśmielona. – Zresztą nieważne, każda miłość jest taka sama, przechodzimy ją tak samo mocno. Szczególnie piękna jest ta nagła pierwsza nastoletnia miłość. Może ty też powinnaś kogoś poszukać?
– Może i masz rację. – Dziewczyna westchnęła. – Dziękuję...
– Dobra, idę w końcu skręcić ten samolot. – Mężczyzna wstał, kierując się w stronę dworu, aby móc dostać się do swojego modelu pomniejszonej wersji maszyny lotniczej.
– Naprawdę szukał pół godziny śrubki do samolociku...? – Spytała z niedowierzaniem.
– Skarbie, taty nie da się zrozumieć.
Leżący na stole telefon zabrzęczał, informując ją o powiadomieniu. Darcy sięgnęła po telefon i zaczęła przeglądać informacje, które dawały o sobie znak już przed ich rozmową, ale nie miała ochoty na kontakty z ludźmi.
Gadu-gadu, SMS, Tumblr... Twitter.
Pierwsze co zrobiła, to kliknęła otrzymaną wiadomość z portalu społecznościowego. Przeczytała wiadomość kilka razy, po czym na jej twarzy zawitał radosny uśmiech.
"dobra, przecież mnie nie zjesz! co powiesz na spotkanie w tym tygodniu? ♥"
══◊══
+Jejku, to już 20 rozdział.
+Dziękuję za te wszystkie komentarze, dzięki Wam blog wciąż istnieje i w ogóle dotrwał do tego rozdziału!
+Patrzę i nie wierzę. 20 rozdziałów, 21 obserwatorów, ponad 16 tys. wyświetleń, ponad 200 komentarzy... Dziękuję, dziękuję, dziękuję! ♥
+Zwiastun gotowy, osobiście go widziałam, jednak nie jest jeszcze opublikowany. Mam nadzieję, że choć trochę zakochacie się w nim tak jak ja!
+Jeżeli ktoś lubi pomagać w błędach, to byłabym wdzięczna za pomoc. Jeżeli widzicie coś bez sensu, jakiś błąd, cokolwiek, proszę, informujcie mnie. Muszę jakoś zadbać o tego bloga, a wiadomo, ja wszystkiego nie zauważę.
+By the way, jest tutaj jakiś humanista orientujący się w jaki sposób prawidłowo pisać „ała”? Jedne słowniki podają, że „aua”, inne, że „ała”. Ma to w ogóle jakieś znaczenie?
+Jestem ciekawa co myślicie o zachowaniu Stilesa. :p Powiedziałabym coś więcej na ten temat, ale nie chcę spojlerować. ;D
Mam wrażenie, że Stiles się trochę pogubił w tym wszystkim. Jednocześnie ciężko mi uwierzyć w to, co powiedział. Chyba coś tu kręci...
OdpowiedzUsuńDobra, kij z nim, nie znoszę go, niech go Marco uderzy w głowę za mocno. Chociaż za morderstwo można pójść na sporo lat...
Bardziej interesuje mnie Darcy. Bardzo ją lubię. Mam nadzieję, że Felix będzie jej godny. Od razu poczułam olbrzymią sympatię do rodziców Darcy. To obecnie moi ulubieńcy...
Wenyy, marudo, weny! Rozdział był w pytkę!!!
,,ała" i ,,aua" - podejrzewam, iż obie formy są dopuszczalne. Osobiście preferuję ,,aua". Trochę mi przypomina takie ,,hau hau" i ,,hał hał". Wolę ,,aua", gdyż wtedy mam wrażenie, iż jest to poprawna forma. #hasztag #typowyhuman #pracawMcDonald's #magisterKFC
Bardzo lubię rodziców Darcy ale jeżeli chodzi o Darcy jej nie lubię ciekawi mnie od kogo była ta wiadomość Darcy sama zniszczyła przyjazń ze Stilsem nie wierzę w jej łzy moim zdaniem nie są szczere a Stils powiedzał prawdę pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się takich słów po Stilesie. Darcy to moja najulubieńsza postać z twojego opowiadania i było mi niesamowicie przykro z powodu słów jej przyjaciela, jedna miała wrażenie że będzie ona z Felix'em
OdpowiedzUsuńRozdział jest dla mnie bez zarzutów.
Życzę weny i pozdrawiam
~Paris
CZY TY CHCESZ ABYM UTONĘŁA W MORZU WŁASNYCH ŁEZ?! STILES... CZY TOBIE ZA PRZEPROSZENIEM LEKKO WODA SODOWA UDERZYŁA DO GŁOWY?! ROZUMIEM ZA MOCNY SEKS Z MARCO ITD ITP, ALE NIE WYŻYWAJ SIĘ NA MOJEJ KOCHANEJ, PIĘKNEJ, MIŁEJ, PRZESŁODZONEJ *TRZY GODZINY POTEM* DARCY! NO CZŁOWIEKU...NIECH MARCO ZROBI CI TAKIE AŁA JAKIE TY ZROBIŁEŚ TEJ BRUNETCE.
OdpowiedzUsuńShippuje Darcy z Felix'em i kij mnie obchodzi, że połowa stąd pewnie ich nie szipuje. Ludzie, to para roku ^^ No to tyle z mojej strony. A rodzice Darcy ,to idealni rodzice. ^^ :3
dlaczego Stilers zachował się tak wobec Darcy :( był na nią zły ale żeby tak ** jestem ciekawa od kogo dostała ta wiadomość :) Fajnych ma rodziców Darcy :) < A
OdpowiedzUsuńEj, ej, ej! Stiles zerwal przyjazn z Darcy? :o
OdpowiedzUsuńI LOVE YOU BABY :3
Wiesz jak bardzo jej nienawidze :v
To najlepsza twoja decyzja w tym blogu :3
Jezeli chodzi o jej ojca - rozumiem ja, mam tak samo :v
Pogubilam sie o.O - mniejsza xd
Juz jestem na 20 ołjea! :D
Czytam dalej :3
~ Ruda
Witam,
OdpowiedzUsuńciekawi mnie zachowanie Stillsa, coś kręci, a rodzice Darcy są super...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia