Jessica weszła do pomieszczenia, wyraźnie zirytowana ich poprzednią rozmową, gdy nagle zatrzymała się, widząc gości. Posiadając wyćwiczona umiejętność charyzmy, której wymagał jej zawód, usiadła obok męża i posłała państwu delikatny uśmiech.
– Tak, a to moja żona, Jessica. – Starał się utrzymać normalny ton głosu. Peszył go fakt, że nastolatek siedział w pomieszczeniu. W dodatku przerażał go fakt, że jego rodzice mogli się dowiedzieć, to by znaczyło, że wszystko wyjdzie na jaw... Przełknął ciężko ślinę.
– Ach, pani Jessica Marshall! Proszę przekazać szefowi, że inwestycja, w którą wspólnie postanowiliśmy włożyć pieniądze, wygląda obiecująco. – Charlie posłał blondynce pewny siebie uśmiech.
Pięknie, jeszcze się znają.
Nasłuchując prostej wymiany zdań dotyczących biznesowych spraw, kątem oka spojrzał na Stilesa. Natychmiast odwrócił spojrzenie, gdy napotkał lodowaty wzrok nastolatka. Było to z jego strony tak niespodziewane, że przez moment nie potrafił się na niczym skupić. Chłopak przez chwilę dosłownie wpatrywał się w niego z lekko przymrużonymi oczami. Miał bezdenną pustkę w głowie, gdy zastanawiał się, dlaczego tak na niego spojrzał. Chociaż w sumie... Miał podejrzenia, że mogło mu chodzić o Jess.
– Cóż, czemu zawdzięczam państwu tę wizytę? – Zapytał, gdy zakończyli poprzedni temat.
– Porozmawiajmy, że tak powiem, jak ludzie interesu. – Charlie splótł ze sobą dłonie, opierając łokcie na kolanach i pozwalając sobie na cichy chichot. – Edukacja jest czymś najważniejszym, jednak dodatkowe zajęcia są również jednymi z ważniejszych... W tym celu udaję się do pana. Postanowiłem, że mój syn nie może rozwijać się jedynie psychicznie. Wspominał, że zdarzyło mu się już kilka razy brać tutaj lekcje boksu... Tym razem chciałbym zaproponować konkretna stawkę za te zajęcia.
Nie miał pojęcia co odpowiedzieć, w tym samym momencie poczuł na sobie wzrok żony. Ewidentnie robiła dobrą minę do złej gry.
– Skarbie, nie wspominałeś mi o tym.
– Uznałem, że nie specjalnie cię to zainteresuje. Zdarzyło się, że gdy ciebie nie było, zrobiłem kilka prostych zajęć z samoobrony. – Wzruszył ramionami, jakby to była nic nieznacząca informacja. Ponownie spojrzał na nastolatka, tym razem wpatrywał się uparcie w stół. Odnosił wrażenie, że jego ojciec jest miłym człowiekiem, jednak zdecydowanie zbyt wiele uwagi poświęcał edukacji oraz biznesowi. – Wracając do tematu... Proszę pana, to nie są żadne opłacalne kursy, nie musi pan rozliczać się z tych godzin.
– Ależ nalegam. Jestem człowiekiem, którego życie toczy się wokół pieniędzy. – Wyjął z kieszeni portfel, wysuwając z niego kilka banknotów.
– Nie, to naprawdę nie jest konieczne...
– Ależ nalegam. – Dodał z naciskiem. – Nie jestem zagorzałym fanem sportu, ale kiedyś kilka razy przemknął mi przed oczami artykuł odnoszący się do pana. Nie jest pan pierwszy lepszym trenerem szkolnym, czy z jakiegoś klubu. Ma pan doświadczenie. Sugeruję około... trzystu dolarów za godzinę.
Poczuł ucisk w gardle, ten mężczyzna zdecydowanie oszalał.
– Nie, nie mogę tego przyjąć. Może być... sto dolarów? – Rzucił, zdając sobie sprawę, że niższa kwota prawdopodobnie byłaby dla niego obrazą. – Z przyczyn osobistych, jeżeli zawyży pan stawkę, będę zmuszony odmówić. – Zwęził usta, mając nadzieję, że biznesmen nie będzie się z nim targował. Odetchnął z ulgą, gdy ten łagodnie pokiwał głową. Po odłożeniu pieniędzy Charles spojrzał na ekran telefonu.
– Proszę mi wybaczyć, ale jeden z praktykantów najwyraźniej się pomylił... – Skrzywił się, odkładając urządzenie do kieszeni eleganckich spodni. – Susan, musimy jechać. – Marco dopiero teraz przypomniał sobie o kobiecie, która milczała przez całą rozmowę, podobnie jak jej syn. Najwidoczniej panowała u nich zasada, że tylko głowa rodziny ma prawo głosu... – Stiles, nie mam czasu ustalić daty tych zajęć... Zostań i zajmij się tym. – Wstał, a za nim czarnowłosa kobieta. – Przepraszamy za kłopot. Obowiązek wzywa.
– Pójdę odprowadzić państwo. – Jessica wstała nagle, posyłając mężowi mordercze spojrzenie. – Idźcie się dogadać w tej sprawie. Najwyraźniej z jakiegoś powodu nie miała ochoty na rozmowę.
– Idź do sali treningowej. Zaraz tam będę.
Nie czekając na reakcję chłopaka, skierował się do drzwi wejściowych.
– Jess, o co chodzi? – Spojrzał na nią zmartwionym wzrokiem.
– Ja, kurczę... Przyznaj, ile dziewczyn już tak trenowałeś. – Wypowiedziała ostatnie słowo z sarkazmem.
– To nie tak. – Uśmiechnął się do niej. – Zresztą nie robiłem z tego wielkiego wydarzenia, po prostu raz kilku fanów mnie zapytało o jednorazowe spotkanie. – Czuł się niezręcznie, zmuszony okłamywaniem jej.
– Marco... Przysięgnij mi, że nigdy nie zdradziłeś mnie z żadną kobietą. – Rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie.
– Przysięgam, Jess, że nigdy nie zdradziłem cię z żadną kobietą.
W końcu to nie kłamstwo, prawda?
Blondynka przyglądała mu się przez chwilę, po czym uśmiechnęła się łagodnie i ruszyła przed siebie, rzucając:
– Muszę gdzieś zadzwonić.
Odetchnął, po czym skierował się do sali treningowej. Szykowała się kolejna niezręczna rozmowa. Wszedł do pomieszczenia, popychając ciemne drzwi. Z cichym westchnięciem usiadł na jednym z przyrządów służących do ćwiczeń.
– Skąd oni wiedzą, o tym, że tu byłeś? Dlaczego on dał mi pieniądze? Dlaczego przez pół rozmowy patrzyłeś na mnie wilkiem? – Mężczyzna zadawał pytanie za pytaniem, intensywnie wpatrując się w chłopaka.
– Dostałem karę, polegającą na zawaleniu mi całego wolnego czasu. Nie miałem ochoty chodzić na popieprzone zajęcia dodatkowe, dlatego powiedziałem, że chodzę na boks. Wolę siedzieć tutaj niż w szkole albo z Jovesterem. – Z niesmakiem wypowiedział nazwisko jednego z sąsiadów. Zignorował pytające spojrzenie mężczyzny, nie mając ochoty na wyjaśnianie wszystkiego. – Ile jeszcze osób tak trenowałeś?
– Chryste, Stiles. – Mężczyzna zaśmiał się, wstając i zatrzymując się kilka centymetrów od niego. – Nie mogłem powiedzieć, że jesteś jedynym uczniem, bo mogliby nabrać podejrzeń. – Delikatnie chwycił jego podbródek, zmuszając do spojrzenia na siebie. – Jesteś jedyną osobą, do której odezwałem się w ten sposób. Nie wiem, po prostu nie potrafiłem się powstrzymać.
– Też mnie porwiesz? – Chłopak uniósł brwi, będąc w kiepskim nastroju.
– O czym ty mówisz?
– La... Nieważne. – Zaśmiał się, rozumiejąc, że mężczyzny niespecjalnie obchodziła mitologia. Odsunął głowę, gdy ten chciał go pocałować. – A ona? – Znacząco spojrzał w kierunku drzwi.
Mężczyzna przekręcił oczami z uśmiechem.
– Dobra, zrobię ci chwilowy trening. Jeżeli dotrzymasz mi tempa w robieniu pompek, to dzisiaj dam ci spokój. W przeciwnym wypadku stanie się wręcz przeciwnie. Co ty na to?
– Pompki? – Lawson spojrzał sceptycznie w kierunku podłogi. – Jestem na przegranej pozycji... Nie lubię sportu, a jak już to tańczę, a nie obijam ludzi jak ty...
– No weź, chociaż spróbuj! – Ze śmiechem stanął na środku pokoju i przygotował się, utrzymując ciężar ciała na wyprostowanych rękach. – To jak, tchórzysz?
– To nie fair, i tak przegram. – Podszedł ze smętną miną, również przygotowując się.
– Oj nie bądź taki sceptyczny. – Obrócił na moment głowę w jego stronę i puścił do niego oczko. – Raz, dwa, trzy – Liczył, podczas gdy w mniej więcej podobnym tempie wykonywali ćwiczenie – Siedemdziesiąt sześć... Hej, nieźle ci idzie. – Uśmiechnął się pocieszająco, licząc w myślach.
– Ta... – Wysapał chłopak, gdy byli już koło osiemdziesiątki.
– No dalej! Sto jeden, sto dwa, sto trzy – Zwolnił tempo, starając się dorównać nastolatkowi, który z trudnością unosił się nad podłogą. Parsknął śmiechem, gdy ten położył się na plecach, kręcąc głową i łapiąc głębokie, urywane oddechy. – Przesadzasz i... przegrałeś zakład. – Z uśmiechem usiadł na nim okrakiem.
– Oszalałeś?! Złaź ze mnie! – Wyjęczał, czując się kompletnie wyczerpanym. Odetchnął, gdy ten położył się obok.
– Jakim cudem przez taniec tak wyćwiczyłeś ręce?
– Widać dużo nie wiesz o tym sporcie. Poza tym mówiłem ci, że ćwiczyłem akrobatykę. Jak myślisz, ile trzeba mieć siły, żeby utrzymać się przez minutę w pionowej pozycji, na samych rękach? – Uniósł brew, patrząc na niego. Wciąż starał się unormować oddech.
Marco uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na jego szyi, następnie kontynuując pieszczoty. Szepnął mu do ucha kilka słów, które spowodowały, że Stiles zarumienił się i rozszerzając oczy, odwrócił wzrok. Wsunął dłoń pod jego koszulkę, delikatnie muskając brzuch opuszkami palców. Uniósł fragment koszulki, składając chłodne pocałunki na jego rozgrzanym brzuchu. Następnie przejechał językiem, pozostawiając wilgotny ślad.
– Może i masz rację, dzisiaj nie mamy czasu, ale za to są też inne dni. – Wyszeptał, całując go w policzek. – Nie jestem dokładnie pewien kiedy, ale spodziewaj się, że cię zaskoczę. – Zaśmiał się, podpierając się łokciami. – To jak z tymi godzinami zajęć?
+To, co wspomniał Stiles o mitologii chodziło o ciekawą historię Lajosa... tutaj mogę polecić bloga Sarabeth [kilk], tam znajdziecie te historię. :3
+Dziękuję za każdy komentarz i za to, że jest tak dużo czytelników i obserwujących! ♥
+Ostatnio pojawiła się kłótnia porno/nie porno. Hm, myślę, że naprawdę trzeba by dać trochę więcej scen erotycznych. Na początku rozdziałów będę ostrzegać. ^^
– Tak, a to moja żona, Jessica. – Starał się utrzymać normalny ton głosu. Peszył go fakt, że nastolatek siedział w pomieszczeniu. W dodatku przerażał go fakt, że jego rodzice mogli się dowiedzieć, to by znaczyło, że wszystko wyjdzie na jaw... Przełknął ciężko ślinę.
– Ach, pani Jessica Marshall! Proszę przekazać szefowi, że inwestycja, w którą wspólnie postanowiliśmy włożyć pieniądze, wygląda obiecująco. – Charlie posłał blondynce pewny siebie uśmiech.
Pięknie, jeszcze się znają.
Nasłuchując prostej wymiany zdań dotyczących biznesowych spraw, kątem oka spojrzał na Stilesa. Natychmiast odwrócił spojrzenie, gdy napotkał lodowaty wzrok nastolatka. Było to z jego strony tak niespodziewane, że przez moment nie potrafił się na niczym skupić. Chłopak przez chwilę dosłownie wpatrywał się w niego z lekko przymrużonymi oczami. Miał bezdenną pustkę w głowie, gdy zastanawiał się, dlaczego tak na niego spojrzał. Chociaż w sumie... Miał podejrzenia, że mogło mu chodzić o Jess.
– Cóż, czemu zawdzięczam państwu tę wizytę? – Zapytał, gdy zakończyli poprzedni temat.
– Porozmawiajmy, że tak powiem, jak ludzie interesu. – Charlie splótł ze sobą dłonie, opierając łokcie na kolanach i pozwalając sobie na cichy chichot. – Edukacja jest czymś najważniejszym, jednak dodatkowe zajęcia są również jednymi z ważniejszych... W tym celu udaję się do pana. Postanowiłem, że mój syn nie może rozwijać się jedynie psychicznie. Wspominał, że zdarzyło mu się już kilka razy brać tutaj lekcje boksu... Tym razem chciałbym zaproponować konkretna stawkę za te zajęcia.
Nie miał pojęcia co odpowiedzieć, w tym samym momencie poczuł na sobie wzrok żony. Ewidentnie robiła dobrą minę do złej gry.
– Skarbie, nie wspominałeś mi o tym.
– Uznałem, że nie specjalnie cię to zainteresuje. Zdarzyło się, że gdy ciebie nie było, zrobiłem kilka prostych zajęć z samoobrony. – Wzruszył ramionami, jakby to była nic nieznacząca informacja. Ponownie spojrzał na nastolatka, tym razem wpatrywał się uparcie w stół. Odnosił wrażenie, że jego ojciec jest miłym człowiekiem, jednak zdecydowanie zbyt wiele uwagi poświęcał edukacji oraz biznesowi. – Wracając do tematu... Proszę pana, to nie są żadne opłacalne kursy, nie musi pan rozliczać się z tych godzin.
– Ależ nalegam. Jestem człowiekiem, którego życie toczy się wokół pieniędzy. – Wyjął z kieszeni portfel, wysuwając z niego kilka banknotów.
– Nie, to naprawdę nie jest konieczne...
– Ależ nalegam. – Dodał z naciskiem. – Nie jestem zagorzałym fanem sportu, ale kiedyś kilka razy przemknął mi przed oczami artykuł odnoszący się do pana. Nie jest pan pierwszy lepszym trenerem szkolnym, czy z jakiegoś klubu. Ma pan doświadczenie. Sugeruję około... trzystu dolarów za godzinę.
Poczuł ucisk w gardle, ten mężczyzna zdecydowanie oszalał.
– Nie, nie mogę tego przyjąć. Może być... sto dolarów? – Rzucił, zdając sobie sprawę, że niższa kwota prawdopodobnie byłaby dla niego obrazą. – Z przyczyn osobistych, jeżeli zawyży pan stawkę, będę zmuszony odmówić. – Zwęził usta, mając nadzieję, że biznesmen nie będzie się z nim targował. Odetchnął z ulgą, gdy ten łagodnie pokiwał głową. Po odłożeniu pieniędzy Charles spojrzał na ekran telefonu.
– Proszę mi wybaczyć, ale jeden z praktykantów najwyraźniej się pomylił... – Skrzywił się, odkładając urządzenie do kieszeni eleganckich spodni. – Susan, musimy jechać. – Marco dopiero teraz przypomniał sobie o kobiecie, która milczała przez całą rozmowę, podobnie jak jej syn. Najwidoczniej panowała u nich zasada, że tylko głowa rodziny ma prawo głosu... – Stiles, nie mam czasu ustalić daty tych zajęć... Zostań i zajmij się tym. – Wstał, a za nim czarnowłosa kobieta. – Przepraszamy za kłopot. Obowiązek wzywa.
– Pójdę odprowadzić państwo. – Jessica wstała nagle, posyłając mężowi mordercze spojrzenie. – Idźcie się dogadać w tej sprawie. Najwyraźniej z jakiegoś powodu nie miała ochoty na rozmowę.
– Idź do sali treningowej. Zaraz tam będę.
Nie czekając na reakcję chłopaka, skierował się do drzwi wejściowych.
– Jess, o co chodzi? – Spojrzał na nią zmartwionym wzrokiem.
– Ja, kurczę... Przyznaj, ile dziewczyn już tak trenowałeś. – Wypowiedziała ostatnie słowo z sarkazmem.
– To nie tak. – Uśmiechnął się do niej. – Zresztą nie robiłem z tego wielkiego wydarzenia, po prostu raz kilku fanów mnie zapytało o jednorazowe spotkanie. – Czuł się niezręcznie, zmuszony okłamywaniem jej.
– Marco... Przysięgnij mi, że nigdy nie zdradziłeś mnie z żadną kobietą. – Rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie.
– Przysięgam, Jess, że nigdy nie zdradziłem cię z żadną kobietą.
W końcu to nie kłamstwo, prawda?
Blondynka przyglądała mu się przez chwilę, po czym uśmiechnęła się łagodnie i ruszyła przed siebie, rzucając:
– Muszę gdzieś zadzwonić.
Odetchnął, po czym skierował się do sali treningowej. Szykowała się kolejna niezręczna rozmowa. Wszedł do pomieszczenia, popychając ciemne drzwi. Z cichym westchnięciem usiadł na jednym z przyrządów służących do ćwiczeń.
– Skąd oni wiedzą, o tym, że tu byłeś? Dlaczego on dał mi pieniądze? Dlaczego przez pół rozmowy patrzyłeś na mnie wilkiem? – Mężczyzna zadawał pytanie za pytaniem, intensywnie wpatrując się w chłopaka.
– Dostałem karę, polegającą na zawaleniu mi całego wolnego czasu. Nie miałem ochoty chodzić na popieprzone zajęcia dodatkowe, dlatego powiedziałem, że chodzę na boks. Wolę siedzieć tutaj niż w szkole albo z Jovesterem. – Z niesmakiem wypowiedział nazwisko jednego z sąsiadów. Zignorował pytające spojrzenie mężczyzny, nie mając ochoty na wyjaśnianie wszystkiego. – Ile jeszcze osób tak trenowałeś?
– Chryste, Stiles. – Mężczyzna zaśmiał się, wstając i zatrzymując się kilka centymetrów od niego. – Nie mogłem powiedzieć, że jesteś jedynym uczniem, bo mogliby nabrać podejrzeń. – Delikatnie chwycił jego podbródek, zmuszając do spojrzenia na siebie. – Jesteś jedyną osobą, do której odezwałem się w ten sposób. Nie wiem, po prostu nie potrafiłem się powstrzymać.
– Też mnie porwiesz? – Chłopak uniósł brwi, będąc w kiepskim nastroju.
– O czym ty mówisz?
– La... Nieważne. – Zaśmiał się, rozumiejąc, że mężczyzny niespecjalnie obchodziła mitologia. Odsunął głowę, gdy ten chciał go pocałować. – A ona? – Znacząco spojrzał w kierunku drzwi.
Mężczyzna przekręcił oczami z uśmiechem.
– Dobra, zrobię ci chwilowy trening. Jeżeli dotrzymasz mi tempa w robieniu pompek, to dzisiaj dam ci spokój. W przeciwnym wypadku stanie się wręcz przeciwnie. Co ty na to?
– Pompki? – Lawson spojrzał sceptycznie w kierunku podłogi. – Jestem na przegranej pozycji... Nie lubię sportu, a jak już to tańczę, a nie obijam ludzi jak ty...
– No weź, chociaż spróbuj! – Ze śmiechem stanął na środku pokoju i przygotował się, utrzymując ciężar ciała na wyprostowanych rękach. – To jak, tchórzysz?
– To nie fair, i tak przegram. – Podszedł ze smętną miną, również przygotowując się.
– Oj nie bądź taki sceptyczny. – Obrócił na moment głowę w jego stronę i puścił do niego oczko. – Raz, dwa, trzy – Liczył, podczas gdy w mniej więcej podobnym tempie wykonywali ćwiczenie – Siedemdziesiąt sześć... Hej, nieźle ci idzie. – Uśmiechnął się pocieszająco, licząc w myślach.
– Ta... – Wysapał chłopak, gdy byli już koło osiemdziesiątki.
– No dalej! Sto jeden, sto dwa, sto trzy – Zwolnił tempo, starając się dorównać nastolatkowi, który z trudnością unosił się nad podłogą. Parsknął śmiechem, gdy ten położył się na plecach, kręcąc głową i łapiąc głębokie, urywane oddechy. – Przesadzasz i... przegrałeś zakład. – Z uśmiechem usiadł na nim okrakiem.
– Oszalałeś?! Złaź ze mnie! – Wyjęczał, czując się kompletnie wyczerpanym. Odetchnął, gdy ten położył się obok.
– Jakim cudem przez taniec tak wyćwiczyłeś ręce?
– Widać dużo nie wiesz o tym sporcie. Poza tym mówiłem ci, że ćwiczyłem akrobatykę. Jak myślisz, ile trzeba mieć siły, żeby utrzymać się przez minutę w pionowej pozycji, na samych rękach? – Uniósł brew, patrząc na niego. Wciąż starał się unormować oddech.
Marco uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na jego szyi, następnie kontynuując pieszczoty. Szepnął mu do ucha kilka słów, które spowodowały, że Stiles zarumienił się i rozszerzając oczy, odwrócił wzrok. Wsunął dłoń pod jego koszulkę, delikatnie muskając brzuch opuszkami palców. Uniósł fragment koszulki, składając chłodne pocałunki na jego rozgrzanym brzuchu. Następnie przejechał językiem, pozostawiając wilgotny ślad.
– Może i masz rację, dzisiaj nie mamy czasu, ale za to są też inne dni. – Wyszeptał, całując go w policzek. – Nie jestem dokładnie pewien kiedy, ale spodziewaj się, że cię zaskoczę. – Zaśmiał się, podpierając się łokciami. – To jak z tymi godzinami zajęć?
══◊══
+Dziękuję za każdy komentarz i za to, że jest tak dużo czytelników i obserwujących! ♥
+Ostatnio pojawiła się kłótnia porno/nie porno. Hm, myślę, że naprawdę trzeba by dać trochę więcej scen erotycznych. Na początku rozdziałów będę ostrzegać. ^^
Yayy, będzie porno!!!
OdpowiedzUsuńKvźwa, zabrzmiałam jak niewyżyty gimnazjalista... o_____O
Ja słucham Z Dupy lub Stankiewicza w jutupach. Ryje beret i pomaga się skupić.
Nie ma to jak dobra reklama :*
Skoro Jess tak się bała o domniemaną zdradę męża, to znaczy, że ona sama też nie leci w tango z innymi, prawda...? A jak poleci, to będzie mina szoko-wściekłego chomiczka!!!
,,Treningi". ,,Sport". Wiesz, jak łatwo spalać kalorie, co? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
wenyy :D
Swoją drogą rodzice Stilsa dali im dobry powód by się jawnie spotykali super rozumiem,że Jes się boi ale wiadomo co się dzieje na tych delegacjach kiedy jej nie ma czy można zobaczyć już nowy zwiastun pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZwiastun jeszcze nie jest gotowy, ale Whitegoody(dziewczyna która go wykonuje) mówiła, że zajmie się nim dzisiaj. ^^
UsuńCudowny rozdział. Stiles dobrze to wymyślił. Teraz normalnie będą mogli się spotykać, skoro jego rodzice wyrazili na to zgodę. Sprytnie rozegrane, brawo Stiles. Awh, ta scena po pompkach yfgsydgsyufhds. Uwielbiam ich razem! Kurcze, trochę głupia sytuacja z Jess, powinien wziąć z nią rozwód, bo to nie ma sensu, skoro w jego życiu pojawił się Stiles. Ale w sumie, Marco nie skłamał. Przecież nie zdradził jej z żadną KOBIETĄ, haha. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Coz... Nie bede komentowac ani rozdzialu ani o porno, bo dostane goraczki... xd
OdpowiedzUsuńAkcja rozwija się w bardzo ciekawy, zaskakujący sposób. Hmm... Mam nadzieję na więcej akcji z udziałem Marco i Stilesa, bo są naprawdę uroczy <3.
OdpowiedzUsuńA i chciałam zwrócić Ci uwagę na błąd. Gdy Marco przedstawiał Jessicę, ojciec Stilesa powiedział "panna Jessica Marshall". Jess i Marco są po ślubie, dlatego Jessica nie jest panną, a panią Marshall (kobieta przyjmując nazwisko męża staje się panią. Panną jest, gdy nie wyszła za mąż). To tylko jeden błąd, który zauważyłam, ale zauważyłam, że zależy Ci na poprawności, dlatego też zwracam uwagę :).
Pozdrawiam, weny życzę,
` Ro.
Cieszę się, że cię zainteresowało. ^^
UsuńDziękuję, zaraz to poprawię. :D
Teraz będzie więcej Stilersa i Marco jak będą "ćwiczy" A
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA BOZE XD
OdpowiedzUsuńMarco dostaje 100 dolarow od ojca Stilesa za to, zeby pieprzyl jego syna - nie moge XD
Jess... spokojnie ^^ Marco nie zdradzil cie z zadna kobieta :v - tylko z facetem :D
Ooooo jak slodko :3 - robia pompki a potem sie caluja :D
Ide czytac nastepny! ^^
~ Ruda
Witam,
OdpowiedzUsuńwięc to o to chodziło z pojawieniem się rodziców Stillsa u Marko, przynajmniej teraz to tak nie będą musieli się ukradkiem spotykać..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia