15.01.2015

Rozdział 18 [ Upadły gwiazdor boksu, czy cisza przed burzą? ]

    Ze snu wyrwał go gwałtowny ból w okolicach brzucha. Obudził się wręcz natychmiast, odwracając w kierunku, z którego nadleciał obiekt.
    – Czemu śpisz na schodach? – Dzieciak zaśmiał się, utrzymując ciężar ciała na rękach, ponieważ bardzo łatwo mógł ześlizgnąć się z płotu oddzielającego ich posiadłości.
    Nastolatek przymrużył oczy, gdy promienie słoneczne wschodzącego słońca oślepiły go. Wrócił do niewygodnej pozycji. Było mu wszystko jedno, czy leży na schodach, czy w łóżku, byle żeby leżeć. Z trudem powstrzymał się przed rzuceniem potoku nieprzyzwoitych słów.
    – Bo jestem dorosły. – Burknął, czując się potwornie. Bolała go każda część ciała.
    – Jesteś dzieciuch, żaden dorosły. – Młody odgryzł się. –  Podaj mi piłkę!

    –  Spier – Urwał gwałtownie, przypominając sobie, że jego sąsiad miał zaledwie dziewięć lat. – Mówiłem ci, że jak jeszcze raz tu wpadnie, to więcej jej nie zobaczysz. –  Przyłożył dłonie do skroni, starając się w jakikolwiek sposób załagodzić ból.
    – To nie fair, ona tu nie wpadła! Chciałem cię po prostu obudzić. – Spiorunował go wzrokiem. Zaczął powoli kiwać się w przód i w tył, czekając na reakcję nastolatka. – Jak mi jej nie podasz, zacznę śpiewać i drzeć się tak, że usłyszy mnie pół dzielnicy!
     Chłopczyk zręcznie uniknął lecącej piłki, ale ku jego nieszczęściu noga ześlizgnęła mu się i upadł na swój trawnik.
     – Nic mi nie jest! – Wykrzyknął szyderczo i pobiegł do domu.
     – Jasna cholera, niech mnie ktoś zabije. – Wyjęczał, gramoląc się ze swojego miejsca. Promienie słoneczne tylko pogarszały jego stan. – Nie, najpierw zabiję ciebie, Blake. – Przeczołgał się kilka centymetrów i położył na tarasie. Kompletnie nie rozumiał, co przyszło mu do głowy, że spał w tak niewygodnym miejscu. Odchylił głowę do tyłu, rozglądając się. Powoli wracały do niego wspomnienia z wczorajszej nocy. – Dobra, trzeba się ogarnąć.
     Z jego ust ponownie wyrwał się stłumiony jęk, gdy kolejny raz odczuł ból. Tym razem był to kant drzwi tarasowych.
     – Mamo! – Wyjęczał, obracając się na bok i chwytając za łydkę. – Patrz, jak łazisz.
     – Ja nie łażę, tylko chodzę. – Odparła stanowczo, wymijając go. – Już myślałam, że w życiu nie zaliczysz imprezowej wpadki. Zawsze musi być ten pierwszy raz, wiesz, inaczej byłbyś dziwny. – Zachichotała, dumna ze swej rodzicielskiej roli.
     Podążył za nią wzrokiem.
     No ona chyba żartuje.
     Pomyślał, przypominając sobie, że jego rodzice chcieli być idealni... tylko szkoda, że na pokaz.
      – Idź do pokoju, a ja za ten czas pomyślę, jaką karę mógłbyś dostać. – Kobieta wręcz emanowała szczęściem. – Twoja pierwsza imprezowa kara, jak ty szybko dorastasz! – Z uśmiechem wróciła do rozwieszania bluzki na suszarce.
     Dość, dość, dość.
     Zaczął zastanawiać się, czy oni na pewno powinni byli otrzymać prawa rodzicielskie. Wszedł do domu, powtarzając w myślach słowo „dość” jak mantrę. Podbiegł do schodów, sztywno patrząc przed siebie.
     – Gdzie ci się tak śpieszy, co?
     – Nie twój interes. – Odparł, będąc w połowie schodów. Gdzieś w głębi zdawał sobie sprawę z tego, że ojciec zabije go za tą odzywkę, ale na chwile obecną miał wszystko gdzieś.
     Wszedł do pokoju, czując jak zmęczenie zastępuje spotęgowana złość. Podszedł do szafy i oparł się o nią dłońmi, wbijając paznokcie do drewna. Zaczął lekko uderzać czołem o twardą powierzchnię.
     Uspokój się.
     
Odepchnął się od mebla, łapiąc nierówne oddechy. Poczuł, jakby widział wszystko przez mgłę, coraz ciężej szło mu łapanie kolejnych wdechów. Zaciskając zęby, przewrócił stół, wywołując porządny hałas. Z dołu usłyszał niewyraźne głosy, prawdopodobnie zdenerwowanych rodziców.
      – Pieprzony alkohol. – Wysyczał przez zęby, kopiąc w szafkę. – Pieprzone ognisko. – Zrzucił ręką leżące na niej przedmioty.
     – Kurwa, Stiles co ty robisz tam na górze? – Ponownie usłyszał stłumiony głos swojego ojca.
     – Dajcie mi spokój, dajcie mi cholerny spokój. – Kopnął karton leżący na podłodze, który przeleciał kawałek, rozsypując swoją zawartość. Unosząc głowę, zobaczył przed sobą lustro, a w nim swoje odbicie. – Zadowolony? Jesteś męską dziwką, Stiles. – Odezwał się z gniewem. – Myślisz, że to coś da? Te wszystkie spotkania? – Z jego gardła wydobył się przeraźliwy śmiech. – Dobre sobie! Otwórz oczy, to tylko seks. Życie nie jest bajką. – Wysyczał odsuwając się. – Olej ją dla mnie, tak jak i wszystko, nie wiem jak, mam taką zachciankę, bo jestem tylko gówniarzem, tylko gówniarzem, który nie zna się na życiu. – Odwrócił się, mając dość swojego odbicia. – Nie widzisz? Mojej przyjaciółce poszło bardzo łatwo. Ma mnie z głowy, więc może być z tym dupkiem. Czemu ty tak nie potrafisz? – Śmiał się, parodiując własne wymagania od mężczyzny, które były czymś niedorzecznym. Kilka łez spłynęło na jego koszulkę, tworząc mokre ślady. – Jestem tylko gnojkiem, gnojkiem, który też ma uczucia! – Wykrzyknął na cały dom, z całej siły kopiąc w lustro, które roztłukło się na kawałeczki, zasypując podłogę jego pokoju.
     – Czyś ty oszalał?! – Usłyszał chwilę po wydarzeniu, gdy jego rodzice przerażeni hałasem wbiegli na piętro. – Co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! – Ojciec z niedowierzaniem rozejrzał się po zdemolowanym pomieszczeniu.
     Stiles, jakby wyrwany z transu podążył za wzrokiem ojca.
     – Pięć minut. Masz pięć minut i widzę cię na dole, na baczność. – Mężczyzna wyszeptał, będąc na skraju wściekłości, po czym wyszedł, a za nim pobiegła żona, która wcześniej stała obok przypatrując się w milczeniu.
     – Co ja narobiłem. – Z szeptem ostrożnie wyszedł z miejsca zasypanego odłamkami i podszedł do przedmiotu, który jako pierwszy rzucił mu się w oczy. Podniósł z podłogi kolaż zdjęć, którego ramka była w fatalnym stanie po zderzeniu z podłogą. Fotografie przedstawiały różne etapy przyjaźni między nim a Darcy. Ponownie popatrzył na zwierciadło. – Nigdy więcej, nigdy więcej. – Odparł tym samym głosem, czując, jak w kącikach jego oczu ponownie zbierają się łzy.

     – Ponad trzysta kanałów i nie ma co oglądać. – Przekręcił oczami, zostawiając włączone jakieś wiadomości i odłożył pilot na stół.
     Do salonu weszła kobieta, ubrana beżowe spodnie i biały top, blond włosy spięła w niechlujny kok. Podeszła do niego, stając na środku przed telewizorem, uniemożliwiając mu dalsze oglądanie, po czym rzuciła gazetę na stół i splotła ręce na wysokości klatki piersiowej.
     – Czytaj. – Rzuciła krótkie spojrzenie na magazyn.
     – Jess, o co znów chodzi. – Wyjęczał, chwytając kolorowe czasopismo i zaczął odczytywać nagłówek pierwszej strony. – Upadły gwiazdor boksu, czy cisza przed burzą? – Przerwał czytanie, wzdychając poirytowany. – O matko, Jess, daj spokój.
     – Nie, nie daj spokój! Zdajesz sobie sprawę, co tam piszą? Wiesz, ile podobnych informacji przeczytałam w gazetach i na forach? – Spojrzała na niego z wyrzutem. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie głupoty czasami wypisują. Nie żyjesz, masz kontuzję, masz dość, założyłeś rodzinę, wystraszyłeś się – Zaczęła kolejno wyliczać. – Wyłącz ten zasrany telewizor, słuchaj, co do ciebie mówię i wytłumacz mi, co robiłeś przez cały ten czas.
     – Nie miałem ochoty okej? To jest męczący sport, James przy okazji odpocznie. – Wzruszył ramionami.
     – Po pierwsze, w tym domu nie chcę słyszeć tego imienia, choćby nie wiem co. Po drugie od dzisiaj koniec obijania się, ćwiczysz, ćwiczysz i ćwiczysz. Tyle w temacie.
     – No dobra, już dobra. – Wymamrotał, krzywiąc się. – Idziesz do pracy? – Spojrzał na nią znużony.
     – Gdzie? – Zmarszczyła brwi, po czym nagle opamiętała się. – Nie, nie idę. – Pokręciła głową. – Nie mam ochoty.
     – Nie masz ochoty? – Zmarszczył brwi.
     – Nie, nie mam. Zresztą nieważne. – Odburknęła i skierowała się do kuchni.
     Spojrzał na kolorową okładkę magazynu, który nieświadomie wciąż trzymał w ręku.
     Jeszcze kilkanaście miesięcy temu z Jess łączyło go tak silne uczucie, że nic nie mogło tego zniszczyć. Nie bali się nawet czasu... a powinni. Trzy lata po ślubie, wszystko się zmieniło. Jess całymi dniami nie było w domu, on sam albo spędzał czas na treningach, albo samotnie w domu. Kobieta zawsze śmiała się, że jest ideałem, ponieważ nie przepadał za wyjściami na piwo. Sala treningowa była jego oazą spokoju, gdzie nikt mu nie przeszkadzał.
     Czasami miał wrażenie, że Jessica nigdy nie chciała tego ślubu, zresztą czy on sam chciał? Wydarzenie nie stało się prosto z serca. Gdy byli jeszcze młodzieńczo zakochani, rodzice obydwojga uznali, że będą idealną parą. Mając po dwadzieścia i dwadzieścia jeden lat, pod sporym naciskiem rodzin zawarli związek małżeński. Pierwszy rok był idealny, spędzali ze sobą mnóstwo czasu zakochani w sobie na zabój. W czwartym roku wszystko prysnęło. Zrozumiał, że to naprawdę było tylko zauroczenie. Poza tym mimo ślubu wciąż nie potrafił zdecydować swojej orientacji. Miał kilka dziewczyn oraz kilku chłopaków i dotychczas z nikim nie czuł większej różnicy. Czasami miał wrażenie, że jego rodzice kazali mu założyć rodzinę ze strachu, że zmieni orientację. W końcu przyjął, że jeżeli ona potrafi udawać, to on też da radę. Jednak na jego drodze stanęła kolejna osoba, niszcząca cały jego plan. Stiles.
     Dobrze zdawał sobie sprawę, że jest zdrajcą, ale wciąż nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego to robi. Widocznie mimo dwudziestu pięciu lat wciąż nie dorósł do obeznania się we własnych uczuciach. Prawidłowo powinien przyznać się Jess i zakończyć ich małżeństwo, ale z drugiej strony jaka była pewność, że to również nie jest tylko chwilowe. Poza tym, mimo iż podejrzewał, że ona prawdopodobnie nie darzy go uczuciem, rozumiał, że mogłaby znienawidzić go za zdradę. Uczucie czy bez, to nie było wybaczalne. Zostawała jeszcze jedna sprawa, przez którą mogłyby pojawić się komplikacje przy rozwodzie. Mianowicie majątek, o którym nie miała pojęcia.
     Odrzucił gazetę na biurko i wyłączył telewizor, wstając z kanapy.
     – Marco, wszystko okej? – Kobieta, która akurat weszła do pomieszczenia, podeszła do niego, przyglądając mu się z troską.
     – Tak, wszystko dobrze. – Odparł z obojętną miną. – Po prostu jestem trochę zmęczony.
     Kobieta przytaknęła delikatnie głową i przyłożyła dłoń do jego policzka, jakby zastanawiając się nad czymś. Niezręczną ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Blondynka westchnęła tylko i oddaliła się.
     Marco powłócząc nogami podszedł do drzwi i otworzył je. Zdziwiony spojrzał na stojących przed nim dwójkę dorosłych.  Skarcił się w myślach za nieostrożność, już raz w ten sposób nękali go dziennikarze. Po prawej stał mężczyzna, mniej więcej jego wzrostu, obok stała niższa zielonooka kobieta, a koło niej stał... Stiles.
     Kobieta, której czarne włosy sięgały do pasa, uśmiechnęła się życzliwie w jego kierunku.
     – Dzień dobry, nazywam się Susan Lawson, mój mąż Charles oraz Stiles, którego o ile mi wiadomo, już pan zna. Możemy porozmawiać?

══◊══

+Cały czas martwiło mnie to, że kiepsko piszę. Jako że jestem w załodze na katalogu *tarara tam tam, koniec reklam* to przeglądam naprawdę, naprawdę dużo blogów i wiele jest tak pięknych... Doszłam do wniosku, że koniec z dołowaniem się. Styl pisma staram się rozwijać, mam nadzieję, że jakieś postępy są (powiedzcie, że choć trochę lepiej niż wcześniej :c) Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się tak idealnie opisywać... Mówi się trudno, pisać nie przestanę! ^^ Gdzieś muszę się pozbywać pomysłów. xd
+„Histeria Stilesa oraz przybliżenie historii małżeństwa Marshallów.” Mam nadzieję, że ten rozdział przyniósł odpowiedź na niektóre pytania. :p [grr... wszędzie słowo "historia", przez nią wczoraj nie dodałam rozdziału! -.-]
+ Czekam na Wasze opinie. :)

11 komentarzy:

  1. matematyka to dama, więc byle kto jej nie zaliczy... Ja za to jestem Typowym Humanem (KFC, idę do Ciebie!), ale... curwa, czy ja widzę podróż w czasie? Ślub w wieku 20 i 21 lat. Trzy lata ,,stażu". BUM, Marco ma 25 lat? Ja chyba najebałam się tlenem, gdyż coś mi się nie zgadza...
    Chyba, że oni najpierw byli przez rok narzeczonymi... Albo dwa lata, gdyż nie pamiętam, kto jest starszy.
    HURRA, JESS MOŻE WRESZCIE DOWIE SIĘ, JAK JEJ MĄŻ W CHU JĄ ROBI!!!
    Rozumiem, że Jess, jako młoda kobieta, mogła łatwo ulec rodzicom. Ale Marco... czy on kiedykolwiek miał jaja? Najpierw potulnie zgadza się na ślub. Później ponownie zapomina co to jest asertywność i wierność idzie w tango z niepełnoletnim gówniarzem, który najwyraźniej również nie wie, co to jest asertywność... Już nie wspominając o bólu dupy Stilesa po ,,zdradzie" Darcy. Szczerze? Jechać Marco i Stilesa jak psa!
    Co jeszcze... Rodzice. Kurczę, nawet rodzice Stilesa mają lepiej od moich... ja mamusi już dawno powiedziałam, że zostanę starą panną na jej utrzymaniu :D
    Swoim stylem się nie przejmuj - ja u siebie piszę jak naćpany Słowacki, ludzie się czepiają, że na moim blogu czują się tak, jak podczas czytania ,,Pana Tadeusza, czyli ostatni zajazd..." (tak bardzo human, że nawet zna cały tytuł Tadzia :D)... teraz się wytłumaczę: piszę jak Kochanowski na blogu, więc w komentarz zachowuję się jak niedorozwój :D (myśli o tych ciociach, które wciąż powtarzają ,,ale ty jesteś oczytana! Masz takie bogate słownictwo!"). Lubię Twój styl pisania. Troszkę wnerwiają mnie te wstawki z ubraniami (jestem lewa i sama tak nie potrafię :P) oraz za mała czcionka (jestem praktycznie ślepa, ale i tak nigdy nie miałam okularów)...
    BTW: zabić nie zabiję, ale jak Twój weekend przedłuży się do dwóch tygodni (kto ma teraz ferie? Dolnośląskie - my to zawsze mamy lipnie).

    Dobra, koniec tych referatów...
    Mój komentarz jak zwykle z dupy, ale to jestem ja, więc się nie przejmuj :D
    wenny :D DOBRZE RADZĘ, nie spóźnij się z rozdziałem!!!

    dlaczego ja piszę komentarze jak niedorozwój, śmiejąc się do ekranu...? Dlaczego przeczytałam właśnie ,wen-ny". Może jeszcze wanny?! Frytki do tego?! Nowy rozdział?!

    Kurczę, młodzież za wcześnie w tych czasach pali jonity z koniczyny...

    Weny raz jeszcze <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żeś komentarz walnęła. o.o
      Ty w KFC... Ekonomia to chyba w biedronce wyląduję, co nie? xD
      Hehe, ja (Śląsk) mam ferie na początku lutego i akurat kończą się po walentynkach. :D Ah, to bycie samotnym, gdy łaziłam po Rossmannie i zastanawiałam się dlaczego jest tyle serduszek... Myślałam, że jakiś sezon na miłość [geniusz xd] (jak w Mc np. na czekoladę z pomarańczą... nienawidzę!).

      Jess - 24 Marco - 25
      Podczas ślubu:
      Jess - 20 Marco - 21
      Oni są cztery lata po ślubie. xD

      Cóż, to dzięki za wenę... i wannę. XD

      Usuń
  2. Ciekawi mnie czemu rodzice Stilsa przyszli z nim do Marco czyżby się dowiedzeli Marco mnie teraz wkurzył swoim nie zdecydowaniem przeraził mnie taki szał Stilsa ale go rozumiem nawet bardzo pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo! Już nadrabiam ;)
    Zapraszam również do mnie --> samandneymar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem czemu to opowiadanie jest erotyczne skoro brakuje tych wątków !!!???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Początkowo tak miało być, tylko wątki erotyczne, jednak zdałam sobie sprawę, że chcę z tego zrobić opowiadanie bardziej psychologiczne. W katalogach widnieje pod zakładką erotyczne, ale w zasadzie powinno być pod +18 lub gdzieś indziej...
      Nie mam ochoty na robienie mętliku na wszystkich katalogach, niech tak zostanie. W tym wypadku zostaje dopisek erotyczne, jako ostrzeżenie, że mogą co jakiś czas występować takie sceny.

      Usuń
    2. czytam i czytam Wasze komentarze... WNIOSEK JEST JEDEN:
      IMAGINACJA, zrób trochę porno!!! :D
      A tak poważnie:
      ZRÓB PORNO!!!
      Marco z Jess - w końcu trzeba jakoś dbać o związek, tak? O kobietę trzeba dbać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      Marco z Stilesem - co to za zdrada bez ruchania?!
      Stiles z kolegami/koleżankami - jak kochanek nie dba, to ić do kolegów z klasy! Orgie, orgie na ogniskach!!!
      Rodzice Stilesa - niech skomponują mu siostrzyczkę!
      o___O Właśnie pomyślałam, że Marco i Jess robią sobie dzidziusia... Marco pewnie by tym bardziej nie opuścił żony... ale Jess mogłaby umrzeć podczas porodu - Marco byłby ze Stilesem, a jego córcia/synek miałaby/miałby dwóch tatusiów!!!
      Napisz parę scen 18+, niech ludzie mają do czego fapać :P

      Usuń
  5. Rodzice Stilesa przyszli do Marco :o
    Omg nie mow mi, ze sie dowiedzieli o.O
    Zaczynam nadrabiac! :3
    Mozesz byc ze mnie dumna :D
    Biore sie za czytanie nastepnego! :3
    ~ Ruda

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    Marco i brak zdecydowani mnie wkurza, Stils i jego szał był przerażający, ciekawe po co jego rodzice przyszli do Marco
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja ha!!!! Oco tu chodzi co oni robia u niego w domu???!!!

    OdpowiedzUsuń

Kochany Hater? żєgηαм. ♥
Kochany Czytelnik? ωιтαנ. ♥
Jak już tu jesteś to będę wdzięczna za chociaż jeden krótki komentarz! ♥

Obserwatorzy