30.11.2014

Rozdział 13 [ W końcu ktoś się dowie ]

     Uchylił bramę i wchodząc na teren posiadłości, zasunął ją za sobą. Zatrzymał się na moment, przyglądając domu, który spokojnie zaliczał się do mini willi.
     Ściany obłożone piaskowym tynkiem mozaikowym w połączeniu z czarnym, spadzistym dachem nadawały budynkowi nowoczesnego oraz eleganckiego stylu. Po prawej stronie piętra i prawdopodobnie również z tyłu ciągnął się szeroki daszek. Przyjrzał się uważniej, chcąc wypatrzeć części, gdzie znajdował się basen. Po lewej stronie dostrzegł prostokątny budynek z płaskim dachem, częściowo połączony z domem.
     Spojrzał na ekran telefonu wyświetlający godzinę siedemnastą. Miał przyjść później, ale umierał z nudów i ciekawości. Wsunął ręce do kieszeni szarej bluzy i udał się w kierunku budynku. Zatrzymał się przed drzwiami o ciemnej barwie, dopasowanej do dachu i przygryzając wargę ze zdenerwowania, zapukał. Odczekał chwilę, po czym zdezorientowany zmarszczył brwi i ponownie postukał kostkami palców o powierzchnię. Tym razem drzwi otworzyły się, a w progu stanął mężczyzna ubrany jedynie w dresowe spodnie. Stanął jak wryty i zaczął przyglądać się nastolatkowi, który nieśmiało wyszczerzył się w uśmiechu.
     – Um... niespodzianka? – Zilustrował go wzrokiem od dołu do góry. – W ten sposób witasz niespodziewanych gości?

     – Darmowy striptiz, a co, nie podoba ci się? – Poruszył sugestywnie brwiami, z lekkim uśmiechem.
     
– Tego nie powiedziałem. – Odparł beztrosko. – Chociaż, zależy jak dobrze ci pójdzie dalsza część tego darmowego striptizu. 
     Marshall zaśmiał się, uśmiechając zadziornie, zaprosił go gestem dłoni do środka. Gdy chłopak przekroczył próg, mężczyzna zamknął drzwi i szybkim krokiem podszedł do nastolatka, owijając go rękoma wokół klatki piersiowej. Złożył delikatny pocałunek na jego szyi.
     – Skoro chcesz się przekonać. – Wyszeptał przy jego uchu, flegmatycznie przejeżdżając językiem po płatku ucha. – Na razie ciesz się, bo pozwalam ci się ruszać.
     – A od kiedy ja potrzebuję twojego pozwolenia? – Zaśmiał się delikatnie wychylając głowę na bok, żeby móc mu się przyjrzeć.
     – Od kiedy przekroczyłeś próg mojego mieszkania, do momentu gdy z powrotem go przekroczysz.
     – To twój pomysł na wieczór? – Uśmiechnął się delikatnie. 
– A jeżeli nie będę się słuchał? 
     – Domyśl się.
     Ścieśniając uścisk, pociągnął go za sobą w kierunku salonu. Chłopak zaczął się śmiać i próbował zatrzymać, szurając piętami po kafelkach.
     – Marshall, nie pozwalaj sobie. – Wypowiedział przez śmiech, gdy byli już w salonie.
     – Ooo, teraz to przegiąłeś.
     Popchnął chłopaka tyłem na kanapę i w szybkim tempie usadowił się nad nim, podpierając się na łokciach. Pochylił się, łącząc ich usta w długim i namiętnym pocałunku. Przeniósł pocałunki na szyję nastolatka, który spojrzał na niego zaskoczony i zamrugał powiekami. Całując go po szyi, przesunął kroczem po jego rozporku, a w efekcie odczuł gwałtownie szarpnięcie w oddechu chłopaka. Wsunął rękę pod jego spodnie i masując go, przez cienki materiał bokserek, spojrzał głęboko w oczy chłopaka.
     – Pamiętasz jak opowiadałeś mi o łańcuchach, krępowaniu i tak dalej. – Chłopak energicznie pokiwał głową między urwanymi oddechami. – Wpadłem na pomysł, że pomogę ci pokonać ten strach, a przy okazji mogę cię przeee.. konać do dobrych stron tej czynności. Nie będziesz miał nic przeciwko, prawda? – Wyszczerzył się, wciąż nie przerywając ruchów ręki.
     – Bardzo sprytne, dobrze wiesz, że ci teraz nie odmówię. – Jęknął, gdy Marshall wykonał gwałtowniejszy ruch. – Okej, okej. – Pokiwał pośpiesznie głową.
     – Idź na górę, dobrze wiesz gdzie, a ja zaraz wrócę. – Wyszeptał mu do ucha i wstał, kierując się w stronę innego pomieszczenia.
     Stiles uregulował oddech, chwilę jeszcze leżąc na kanapie,
 po czym wstał i powoli podszedł do barierki schodów z zainteresowaniem, próbując wyszukać wzrokiem Marshalla. Będąc na górze przekroczył próg sypialni i rozejrzał się po znanym mu już pokoju. Nagle poczuł, jak ktoś przykłada mu dłoń do ust, a drugą ręką obejmuje wokół talii. Spróbował krzyknąć, ale na marne. Osoba odwróciła go gwałtownie i w równie szybkim tempie poczuł ciepły dotyk ust na swoich wargach. Z miejsca rozpoznał pocałunek i mimowolnie uśmiechnął się. Po chwili ten cudowny moment musiał prysnąć, ponieważ odzywała się potrzeba biologiczna. Mianowicie potrzeba tlenu.
     – Ej, nie masz się cieszyć tylko bać.
     – Bo co? – Uśmiechnął się łobuzersko.
     Marco zmrużył powieki z delikatnym uśmieszkiem.
     – Zdejmuj bluzę. – Widząc zdezorientowany wyraz twarzy towarzysza, powtórzył swój rozkaz.
     Nastolatek, nie rozumiejąc o co chodzi, wykonał jego polecenie. Mężczyzna złapał jego nadgarstki i zakuł na nich dwie metalowe obręcze, połączone około pół metrowym łańcuchem.
     – Chyba żartujesz. Co to jest?! – Spojrzał na nadgarstki, robiąc minę jak przestraszony chomik.
     – Ciesz się, że nie są różowe. – Zaśmiał się i przełożył sobie łańcuch przez głowę, a chłopaka złapał pod udami i usadowił na swoich biodrach. – Ja tam nie narzekam. – Poruszył brwiami, w rytmie bioder. – Chyba podoba mi się fakt, że masz ograniczoną możliwość ruchu. – Lawson skarcił go wzrokiem, na co on jedynie zaśmiał się. – Spokojnie też to polubisz.
     Podszedł parę kroków do łóżka. Położył go na łóżku, tym samym kładąc się nad nim, pomiędzy jego kolanami. Zręcznym ruchem rozpiął rozporek chłopaka i zsunął jego spodnie od połowy ud. Zaczął obniżać się, stopniowo całując jego klatkę piersiową, a następnie brzuch. Gdy znajdował się ustami przy linii bokserek, chłopak zaczął drżeć pod wpływem ciepłego, a zarazem chłodnego uczucia. Przejechał językiem po materiale i zaczął masować go dłonią, składając pocałunki między jego udami.
     – Cholera, przestań się ze mną bawić. – Wyjęczał z zamkniętymi powiekami.
     – Potraktuj to jako zemstę, za tamten poranek. – Mruknął, sunąc paznokciem po podbrzuszu Lawsona.
     – Dobra, okej, rozumiem. – Szeptał pośpiesznie, łapiąc płytkie oddechy.
      Marco zaśmiał się, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
     – Hm, pomyślę czy się nad tobą zlituję. Wszystko zależy od tego, czy grzecznie poczekasz. Muszę zejść na dół, bo zapomniałem czegoś ważnego. – Wstał, wzdychając. – Minuta. – Opuścił pomieszczenie, pozostawiając uchylone drzwi.
     Lawson wciąż oddychał niespokojnie, czując wyraźną erekcję w kroczu. Wstał z łóżka i przywrócił swoje spodnie od porządku. Nagle gwałtownie podskoczył w miejscu, przerażony patrząc w kierunku drzwi, gdy do jego uszu dotarł krzyk Marshalla jakby z końca korytarza.

      – Jasna cholera, Jess! Wystraszyłaś mnie!
     Poczuł jakby jego serce przestało pracować. Usłyszane imię zadziałało na niego jak kubeł zimnej wody. Wciąż bez wdechu rozejrzał się z paniką po pomieszczeniu.
     Kurwa.
     – Nie, nie, poczekaj, tam nie.
     – Ale dlaczego? – Usłyszał melodyjny chichot kobiety. – Marco, chce się rozpakować.
     – Stój, stój! Wiesz... ja chciałem ci powiedzieć coś bardzo ważnego... – Mimo odległości wyczuł zdenerwowanie w jego głosie.
     – Powiesz mi to, jak już odłożę walizkę. Właściwie dlaczego drzwi były otwarte?
     Myśl Stiles, myśl.
     Szafa? Zbyt oczywiste. Łóżko? Zbyt głupie.
     W międzyczasie kopnął bluzę leżącą na podłodze wprost pod mebel. Rozglądając się w panice, dostrzegł uchylone okno. Podbiegł do niego najciszej jak potrafił, zdając sobie sprawę z tego, że para jest już niedaleko drzwi. Otworzył je i skrzywił się, słysząc cichy szelest metalu. Spojrzał w dół na swoje ręce i pokręcił głową z załamaniem. Wychylił się i z ulgą dostrzegł wysunięty dach. Przeszedł na drugą stronę i pod wpływem adrenaliny zapominając o lęku wysokości, zaczął poruszać się przy ścianie budynku. Usłyszał niewyraźne głosy mężczyzny i kobiety.
     – Ja ci to wszystko wy..nagrodzę. Tak, wynagrodzę ci to, że musiałaś tak ciężko pracować.
     – Głuptas. – Ponownie usłyszał jej śmiech.
     Stiles przekroczył kąt, będąc teraz po prawej stronie budynku. W ostatnim momencie usłyszał, jak ktoś rozmawia w oknie. Wychylił się najostrożniej jak potrafił i dostrzegł blondynkę, która z zainteresowaniem wpatrywała się w ogród na tyłach domu. Odetchnęła świeżym powietrzem i wróciła do pokoju.
     Nie patrz w dół, nie patrz w dół.
     
Kucnął, opierając się plecami o tynk i schował twarz w dłoniach, krzywiąc się. Pokręcił głową i obrócił się, po czym zaczął na kolanach schodzić w dół pochyłości. Wziął głęboki oddech i trzymając w dłoni łańcuch przybliżył się do końca dachu. Powoli wysunął jedną z nóg i spojrzał na odległość dzielącą go od trawnika.
     Spokojnie...
    Niespodziewanie objechała mu noga, którą częściowo opierał się na dachu. W ciągu paru sekund stracił równowagę i ześlizgując się upadł plecami na trawnik. Zacisnął powieki, krzywiąc się z bólu i czym prędzej przesunął się na czworakach pod daszek, wiedząc, że kobieta za moment pojawi się w oknie, przestraszona hałasem trzeszczącego łańcuchu. Nie mylił się, ponieważ w ciągu sekundy usłyszał kłótnię dochodzącą z góry. Zacisnął wargi i wstał, delikatnie kulejąc, a gdy rozmowy ucichły sygnalizując, że poszli do innego pokoju lub zaraz wyjdą na zewnątrz, skorzystał z okazji i czym prędzej pobiegł do tylnej bramki. Oddalając się o kilkanaście metrów usiadł, opierając się o pień i rozmasował plecy, które zaczęły reagować na upadek.
     – Kiedyś cię zabiję, zobaczysz. – Wyszeptał, przecierając powieki. – Genialnie, a teraz co? Wejdę do domu i powiem mamie, że nie mam pojęcia, dlaczego zgubiłem bluzę i mam kajdanki na rękach?! Świetnie, przecież zostawiłem tam buty. 
– Przyciągnął do siebie kolana i oparł na nich głowę.

     
– No, kurwa, koleś jesteś nieśmiertelny. –  Szatyn zaśmiał się i włożył ręce do kieszeni. – Chociaż, w sumie wylądowałeś w szpitalu na kilka miesięcy. To jakiś postęp. – Pokiwał głową z aprobatą. – No naprawdę, co cię skłoniło żeby podjąć próbę samobójczą. – Spojrzał na niego z pytającym wyrazem twarzy.
     
– W końcu ktoś się dowie. – Brunet wyszeptał przez zęby, unikając jego wzroku.

     – Co proszę? Niby o czym? – Zmarszczył brwi. – Psychiatra chyba wyznaczył ci złą diagnozę, że niby ci się polepszyło... a może twoi rodzice mieli z tym coś wspólnego? – Skierował wzrok na moment na jego usta. – Zagrajmy w grę pod tytułem kto pierwszy cię znajdzie.
     
– Jesteś debilem! – Wykrzyczał, będąc na skraju płaczu.
     
– Chryste. – Przekręcił oczami i wyjął z kieszeni taśmę, urywając fragment i przykleił ją do ust chłopaka. – Zamknij się w końcu. – Skierował swoje granatowe oczy na stojącego obok kolegę. – Steve, sprawdź jeszcze raz tę linę. Nie lubię dawać forów. Gra to gra. – Zaczął chodzić w tę i z powrotem nucąc po cichu piosenkę. – Fear, is ever-changing and evolving. 
– Posłał delikatny uśmiech w kierunku związanego chłopaka. 

     Pokręcił gwałtownie głową, wypychając z głowy niechciane wspomnienia. Drżącymi rękami wyjął z kieszeni telefon i wystukał numer do swojej przyjaciółki. Odetchnął, aby zabrzmieć jak najnormalniej.
     
– Darcy? – Zapytał ochrypłym głosem, po czym odchrząknął.
     
– Co jest? – Krótkie i zwięzłe pytanie zabrzmiało w ustach nastolatki jak wojskowa ocena sytuacji.
     
– Nic. – Zaśmiał się. – Las koło domu, piętnaście minut, wizyta obowiązkowa. – Udał poważny, oficjalny ton.
     Uśmiechnął się lekko, słysząc chichot dziewczyny. Jednak wciąż przybijała go sytuacja, której przed chwilą doświadczył.
     
– Tak jest! Ale dlaczego w lesie? 
     – Zobaczysz...

══◊══


+No tak oto jest już rozdział 13 [podobno pechowy numerek... jak widać szczególnie pechowy dla Stilesa]
+No cóż, w końcu każdy doczekał się tych dwóch momentów. Uprzedzam, że niektóre fakty będą wyjaśnione dopiero w ostatnich rozdziałach.
+Jakby co, to te słowa, które nucił Felix, pochodzą z piosenki, która pojawiła się już w poprzednich rozdziałach. [Battle Cry] Strach się stale zmienia i ewoluuje. 

+Dziękuję za taką aktywność! ♥

12 komentarzy:

  1. Ty się naprawdę Boga nie boisz :)))
    Czytam czytam, kuźwa zaraz bd akcja no! Coś na co tak cholernie czekałam! A tu co? gunwo :)))))
    Przypominam, że obiecałam Ci ze jak nie bd tego co chce to dam ci w mordkę, więc...
    1. Jutro widzimy się w szkole i jeżeli myślisz, że otaczający nas ludzie mogą mnie powstrzymac to w sumie się nie mylisz ale...
    2. Zostajesz ze mną jutro po lekcja tak wiec no :D
    Nie no teraz tak poważnie:
    Rozdział mi się kurewsko podoba! ♥
    W końcu Jess przyjechała i może coś się w końcu wyjaśni! XD
    Jestem ciekawa jak akcja się dalej rozwinie ;p
    Czekam z niecierpliwością na następny ;3
    ~ Paulina (Pani psycholog zostawmy sb w realu xddd)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego musiała przyjechać w takim momęcie czy Jes dowie się o Stilsie Marco wyglądał jakby się go wstydził dlaczego Stils i Darcy mają spotkać się w lesie biedny Stils pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział przeczytałam, był świetny jak zawsze. Biedny Stiles, tak się napalił, a tu takie zaskoczenie! Wiesz, że czytając ten rozdział, zastanawiałam się, kiedy pojawi się żona Marco? Omg, jestem jasnowidzem!!!! XD Niestety, ale pomimo szczerych chęci, nie jestem w stanie zostawić dłuższego komentarza, bo nazbierało mi się sporo zaległości. Obiecuję, że pod następnym rozdziałem zostawię dłuższą opinię! Właśnie, opinię, a nie taki komentarz z dupy wzięty XD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero jakiś czas temu znalazłam to opowiadanie i muszę powiedzieć że jest świetne naprawdę. Lubię takie klimaty typu starszy i młodszy. Czekałam z niecierpliwością na 13 a teraz będzie to samo do puki nie dasz 14 :) Znasz mniej więcej datę nowego rozdziału? PS. Dlaczego Jess musiała wrócić akurat w tym momencie, kiedy następny wyjazd? <3^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, ale staram się dodawać co tydzień w weekend.[podkreślając staram, haha ;D.] Nie no muszę przyśpieszyć dodawanie, bo piszę (tak na „brudno”) 19 rozdział, a to wciąż nie połowa bloga... xd
      Taka tam chamska Imaginacja, w połowie akcji przerwała. xD
      Pozdrawiam! ^^

      Usuń
  5. Zaczalem sie nad czyms zastanawiac. Bo to jest tak, ze kiedy zdradzamy to wiadomo myslimy o sobie i o drugiej osobie, a zdradzana mamy w dupie. Tao samo jest ze Stiles'em. Nie mysli czasem o tym, ze jesli Marco zdradzil zone to i jego z ogromna latwoscia moze zrobic?
    I druga sprawa. Czy Stiles serio nie czuje wstydu przed tym, co robi? Moze i jest mu fajnie, przyjemnie, ale moglby chociaz raz pomyslec lub postawic sie na miejscu tej kobiety.
    Oj mam nadzieje, ze bedzie niezla drama. Nie znosze Marco. Wrecz go nienawidzw. Jest okropnym i zakochanym w sobie egoistycznym dupkiem.



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem twoje rozmyślania, ale myślę, że na bieżąco sprawy będą się wyjaśniać, aczkolwiek zrozumiem jeśli wciąż nie będzie ci to „odpowiadać”. :p
      Ciężko mi odpowiadać na niektóre pytania, bo to będą spojlery. Bodajże gdzieś dopiero w 17/18 będzie perspektywa Marco na jego aktualny związek. ;)
      Stiles to... „dziwny” chłopak. Zresztą w rozdziale pojawia się wspomnienie o jego przerwanym leczeniu psychiatrycznym. W dalszych rozdziałach będzie to dość zauważalne.
      No cóż każdy ma inne spojrzenie na Marco, może z czasem zmienisz zdanie... ale mi to nie przeszkadza. W końcu wyrażasz swoją opinię, a to pomaga mi nie odlatywać z fabułą w świat kompletnej nierealności. ;d
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Tak dobrze zapowiadało się między Marco i Stilers :) a tu żonka musiała pojawić :( dobrze że Stilers nie połamał się. Czekam na to bzykanko między nimi <3 A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio... Naucz sie pisac. Moze autorce to nie przeszkadza, ale inni ludzie to tez czytaja.
      Stilers? Bzykanko? Bzykaja pszczoly, nie ludzie. Imiona mozna odmieniac. I przecinki. Dawajmy przyklad autorce, a ona niech daje nam!

      Usuń
  7. Prze..ee...konałaś mnie. Twój blog jest w mojej ulubionej dziesiątce <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    a byto tak pięknie, a tu buum... Jess wróciła wcześniej, ciekaw jak Darcy zareaguje widząc go w kajdankach i jak rozwiążą ich problem zdjęcia...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. O ja co za akcja z tymi kajdankami :) jestem ciekawa jak sie ich pozbedzie :)

    Zapraszam do mnie :)
    jb-realy-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń

Kochany Hater? żєgηαм. ♥
Kochany Czytelnik? ωιтαנ. ♥
Jak już tu jesteś to będę wdzięczna za chociaż jeden krótki komentarz! ♥

Obserwatorzy