Do jego uszu dobiegł głos nastoletniej dziewczyny. Po krótkiej chwili ponownie usłyszał, jak nawołuje jego imię. Westchnął, oddychając ciężko i wyłonił się zza drzewa ze splecionymi dłońmi. Zaniepokojony wyraz twarzy dziewczyny zmienił się natychmiastowo w niedowierzanie, gdy tylko spostrzegła przedmiot zdobiący jego nadgarstki. Wiedział, jak to wyglądało, dlatego dał jej czas na poukładanie faktów i wyładowanie emocji. Darcy przyglądała się na zmianę jego rękom i twarzy.
– Stiles... co to jest? – Jej głos zabrzmiał przerażająco poważnie.
– No... a na co to wygląda? – Zażenowany skierował wzrok na czubki bosych stóp, które zdążył już poharatać.
– Chyba żartujesz. Nie mów mi, że dobrze myślę. – Rzuciła, na skraju zdenerwowania. – Co się do cholery stało?! – Krzyknęła z wyrzutem, intensywnie wpatrując się w niego.
– Nie wiem, o czym myślisz. – Szepnął cicho, wzruszając ramionami i zawieszając wzrok na ziemi jak zganiony szczeniak.
– A co ja mam kurwa myśleć?! Stoisz przede mną do połowy rozebrany z zakutymi rękami i chyba nawet domyślam się skąd wracasz. – Wycedzała każde słowo z wyraźnym naciskiem. – Powiedz mi co ja mam o tym myśleć?!
Nie mając pojęcia co odpowiedzieć, stał w całkowitym milczeniu. Dziewczyna miała rację, zrobił coś głupiego.
– Spokojnie Darcy, wdech i wydech. – Wykonała nadane sobie polecenie. – Konkrety. Jesteś w lesie, półnagi i zakuty. Gdybym cię nie znała, mogłabym pomyśleć o różnych dziwnych rzeczach. – Zrobiła kolejną przerwę na uspokajający wdech. – Stiles, gdzie jest klucz?
– Ee... zaginął w akcji? – Wymamrotał i uśmiechnął się głupkowato.
– No, a jakby inaczej... – Zamknęła powieki i zwęziła usta w cienką linię. – Nie chcę wiedzieć co tam się działo. Powiedz mi tylko, dlaczego ktoś wykopał cię w takim stanie z domu.
– Możesz mi po prostu pomóc? Proszę?
Podeszła do niego i złapała łańcuch, unosząc go do góry, za czym poszły również jego ręce.
– Jak Stiles, jak? – Wyszeptała załamana. – Spójrz na to i zastanów się co robisz. Następnym razem bądź ostrożniejszy. To nie chociażby sznur, który przetnę nożyczkami.
– Dobra nieważne, dam sobie radę.
– Jasne. – Przekręciła oczami. – Stój tu. Nie ma szans na odzyskanie klucza?
– Nie. – Odpowiedział krótko, zgodnie z prawdą.
– Zanim ci pomogę, wytłumacz mi jedną rzecz. Dlaczego nie pomógł ci ich odpiąć? – Skrzywiła się, widząc jego niezadowoloną minę. – Nie kłam.
Streścił jej zdarzenia, starannie pomijając erotyczne elementy, stale unikając jej wzroku. Darcy była jedyną z nielicznych osób, którym mógł zaufać. Właściwie to jedyną oprócz Marco.
– Gdybyś nie był moim przyjacielem, poleciałoby teraz kilka niemiłych słów. Myślę, że sam w końcu zrozumiesz, co zrobiłeś. – Westchnęła. – Dobra, mam pewien pomysł. – Obróciła się i przekręciła głowę w jego kierunku. – Nie odzywaj się do mnie przez całą drogę...
– Czuję się jak włamywacz, i to we własnym domu. – Wymamrotała, przeszukując jedną ze skrzynek.
– Nie przesadzaj. To w końcu twój dom, nie? Przecież nie musisz prosić rodziców czy możesz wejść do garażu.
– No właśnie muszę. Garaż to dla taty miejsce święte. Zabije mnie, jeśli się o tym dowie. – Pokręciła głową i podeszłą do ściany z wiszącymi narzędziami.
– Uuu... Może trzyma tu jakieś trupy i tajne dokumenty, które przed tobą ukrywa? – Rozejrzał się z zainteresowaniem.
– Nie waż się dotykać czegokolwiek. – Odwróciła się z narzędziem i spojrzała ze smutkiem na jego ręce. – Wybacz, nie znalazłam nic innego. Co ucinamy, nadgarstek czy ramię?
Lawson spojrzał na nią przerażony. Dziewczyna natychmiast zaczęła chichotać widząc jego wyraz twarzy.
– Ty to jednak głupi jesteś. Wysuń ręce, to przetnę te obcążki.
Po kilku próbach udało jej się przeciąć kajdanki, które okazały się nie lada wyzwaniem. Upadły z brzękiem na podłogę, a oni pospiesznie wsunęli je za kartonowe pudła, słysząc zbliżające się kroki. Drzwi uchyliły się, a w progu stanął mężczyzna, który przestraszony upuścił jakąś skrzynkę.
– Jasna cholera, co wy tutaj robicie?! – Spojrzał na nich zdenerwowany, po czym schylił się po uprzednio trzymany przedmiot.
– Nic takiego, już idziemy. – Rzuciła pośpiesznie i wyminęła go razem z przyjacielem, udając się w kierunku podwórka.
– Darcy! Stój, ale już. – Krzyknął za nią, obracając się w ich kierunku. – Czy wy właśnie...?
– Nie! Nie, nie, nie! – Zaprzeczyła gwałtownie nastolatka. – Tato, wiem, to dziwnie wygląda, ale naprawdę nie o to chodzi. Zresztą znasz nas, mamy różne, głupie pomysły...
– Tak, znam was wystarczająco dobrze. – Pokiwał głową, jednak wciąż patrzył na nich z podejrzeniem. – Za teoretycznie włamanie się do mojej świątyni zostajecie na kolacji. Twoja mama znalazła dziwny przepis, jeżeli ma kogoś otruć, to najpierw was.
– Miło. – Fuknęła, brunetka.
– Jeszcze jedno, Stiles, gdzie masz ubranie?
Chłopak zarumienił się lekko i rozejrzał zdenerwowany.
– No rusz się Stiles, chcę ci jeszcze coś pokazać! – Odparła Darcy, ciągnąć przyjaciela za rękę i ignorując nawoływanie ojca.
Odetchnęła z ulgą, gdy przypomniała sobie o koszulce, którą miała mu oddać. Jak dobrze, że chłopak jako stały bywalec oczywiście musiał zapominać czasami jakiejś koszulki, piżamy, czy nawet telefonu. Przynajmniej uniknie niezręcznej sytuacji przy stole.
Stiles przekroczył próg domu, uprzednio otrzepując bose stopy, następnie czym prędzej kierując się w stronę schodów. Będąc w połowie, usłyszał jak ojciec woła go z salonu.
Kłopoty.
Skierował się w stronę pomieszczenia, powłócząc nogami. Stanął w progu i oparł się o framugę drzwi.
– Siadaj. – Mężczyzna śledził wzrokiem, jak chłopak z niesmakiem wykonuje polecenie. – Dzwonił Kol i mówił, że zostałeś tam na kolację. Dobrze wiesz, że nie jesteśmy jakoś specjalnie zadowoleni z waszej znajomości. Zanim znajdujesz sobie przyjaciółki to najpierw znajdź sobie dziewczynę.
Nastolatek przekręcił oczami, za co oczywiście został skrytykowany.
– Lawson nie załamuj mnie. Podoba ci się ktoś w końcu?
Ta, facet w wieku dwudziestu pięciu lat. Taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?
Ugryzł się w język i postanowił przemilczeć to pytanie. Darował sobie „mam jeszcze czas”, bo tego argumentu używał już od kilku miesięcy.
Po dłuższej chwili milczenia kobieta, która jak na razie nie wtrącała się do rozmowy, spojrzała na niego stanowczym wzrokiem.
– W niedzielę idziemy na obiad do Jovesterów. Mają oni syna, który studiuje dziennikarstwo. Mógłby dać ci kilka porad. Swoją drogą jego siostra, Jill, jest mniej więcej w twoim wieku. Powinieneś ją poznać.
– Mamo...
– Bez gadania. Masz się postarać i zrobić, szczególnie na niej, dobre wrażenie. – Odparła z poważną miną.
– W przeciwnym wypadku porozmawiamy sobie w domu. – Wycedził Charlie z ponurą miną i na tym, jak zwykle skończyła się rozmowa.
+Wesołych Mikołajek! ♥
+Po południu zaczął mnie przejmować fakt, że chyba nie mam weny... posłuchałam muzyki i proszę, już jest chęć. :D
+Wiecie, jeżeli zacznę chrzanić opowiadanie pod względem stylu pisma, to upomnijcie mnie. ;-; Mi się zdaje, że ulepszam swój styl pisania, ale mózg lubi płatać figle. ._.
+W ogóle aż nie wierzę! Już prawie 100 komentarzy(95) i prawie 10 000 wyświetleń! Jejku, to mój blogowy rekord. Chyba sobie wręczę nobla. Zbliżają się święta, w dodatku takie osiągi. No cóż przydałby się w wolnej chwili one shot. Tylko teraz dylemat, czy ma on być:
1) niezwiązany z blogiem (wtedy prawdopodobnie napiszę coś, co mi świta do fabuł na przyszłość)
2) związany z blogiem (nie wlicza się do fabuły)
Hm, chyba wybiorę to 1.
+Dziękuję za te wszystkie komentarze! Aww! :3
– Stiles... co to jest? – Jej głos zabrzmiał przerażająco poważnie.
– No... a na co to wygląda? – Zażenowany skierował wzrok na czubki bosych stóp, które zdążył już poharatać.
– Chyba żartujesz. Nie mów mi, że dobrze myślę. – Rzuciła, na skraju zdenerwowania. – Co się do cholery stało?! – Krzyknęła z wyrzutem, intensywnie wpatrując się w niego.
– Nie wiem, o czym myślisz. – Szepnął cicho, wzruszając ramionami i zawieszając wzrok na ziemi jak zganiony szczeniak.
– A co ja mam kurwa myśleć?! Stoisz przede mną do połowy rozebrany z zakutymi rękami i chyba nawet domyślam się skąd wracasz. – Wycedzała każde słowo z wyraźnym naciskiem. – Powiedz mi co ja mam o tym myśleć?!
Nie mając pojęcia co odpowiedzieć, stał w całkowitym milczeniu. Dziewczyna miała rację, zrobił coś głupiego.
– Spokojnie Darcy, wdech i wydech. – Wykonała nadane sobie polecenie. – Konkrety. Jesteś w lesie, półnagi i zakuty. Gdybym cię nie znała, mogłabym pomyśleć o różnych dziwnych rzeczach. – Zrobiła kolejną przerwę na uspokajający wdech. – Stiles, gdzie jest klucz?
– Ee... zaginął w akcji? – Wymamrotał i uśmiechnął się głupkowato.
– No, a jakby inaczej... – Zamknęła powieki i zwęziła usta w cienką linię. – Nie chcę wiedzieć co tam się działo. Powiedz mi tylko, dlaczego ktoś wykopał cię w takim stanie z domu.
– Możesz mi po prostu pomóc? Proszę?
Podeszła do niego i złapała łańcuch, unosząc go do góry, za czym poszły również jego ręce.
– Jak Stiles, jak? – Wyszeptała załamana. – Spójrz na to i zastanów się co robisz. Następnym razem bądź ostrożniejszy. To nie chociażby sznur, który przetnę nożyczkami.
– Dobra nieważne, dam sobie radę.
– Jasne. – Przekręciła oczami. – Stój tu. Nie ma szans na odzyskanie klucza?
– Nie. – Odpowiedział krótko, zgodnie z prawdą.
– Zanim ci pomogę, wytłumacz mi jedną rzecz. Dlaczego nie pomógł ci ich odpiąć? – Skrzywiła się, widząc jego niezadowoloną minę. – Nie kłam.
Streścił jej zdarzenia, starannie pomijając erotyczne elementy, stale unikając jej wzroku. Darcy była jedyną z nielicznych osób, którym mógł zaufać. Właściwie to jedyną oprócz Marco.
– Gdybyś nie był moim przyjacielem, poleciałoby teraz kilka niemiłych słów. Myślę, że sam w końcu zrozumiesz, co zrobiłeś. – Westchnęła. – Dobra, mam pewien pomysł. – Obróciła się i przekręciła głowę w jego kierunku. – Nie odzywaj się do mnie przez całą drogę...
– Czuję się jak włamywacz, i to we własnym domu. – Wymamrotała, przeszukując jedną ze skrzynek.
– Nie przesadzaj. To w końcu twój dom, nie? Przecież nie musisz prosić rodziców czy możesz wejść do garażu.
– No właśnie muszę. Garaż to dla taty miejsce święte. Zabije mnie, jeśli się o tym dowie. – Pokręciła głową i podeszłą do ściany z wiszącymi narzędziami.
– Uuu... Może trzyma tu jakieś trupy i tajne dokumenty, które przed tobą ukrywa? – Rozejrzał się z zainteresowaniem.
– Nie waż się dotykać czegokolwiek. – Odwróciła się z narzędziem i spojrzała ze smutkiem na jego ręce. – Wybacz, nie znalazłam nic innego. Co ucinamy, nadgarstek czy ramię?
Lawson spojrzał na nią przerażony. Dziewczyna natychmiast zaczęła chichotać widząc jego wyraz twarzy.
– Ty to jednak głupi jesteś. Wysuń ręce, to przetnę te obcążki.
Po kilku próbach udało jej się przeciąć kajdanki, które okazały się nie lada wyzwaniem. Upadły z brzękiem na podłogę, a oni pospiesznie wsunęli je za kartonowe pudła, słysząc zbliżające się kroki. Drzwi uchyliły się, a w progu stanął mężczyzna, który przestraszony upuścił jakąś skrzynkę.
– Jasna cholera, co wy tutaj robicie?! – Spojrzał na nich zdenerwowany, po czym schylił się po uprzednio trzymany przedmiot.
– Nic takiego, już idziemy. – Rzuciła pośpiesznie i wyminęła go razem z przyjacielem, udając się w kierunku podwórka.
– Darcy! Stój, ale już. – Krzyknął za nią, obracając się w ich kierunku. – Czy wy właśnie...?
– Nie! Nie, nie, nie! – Zaprzeczyła gwałtownie nastolatka. – Tato, wiem, to dziwnie wygląda, ale naprawdę nie o to chodzi. Zresztą znasz nas, mamy różne, głupie pomysły...
– Tak, znam was wystarczająco dobrze. – Pokiwał głową, jednak wciąż patrzył na nich z podejrzeniem. – Za teoretycznie włamanie się do mojej świątyni zostajecie na kolacji. Twoja mama znalazła dziwny przepis, jeżeli ma kogoś otruć, to najpierw was.
– Miło. – Fuknęła, brunetka.
– Jeszcze jedno, Stiles, gdzie masz ubranie?
Chłopak zarumienił się lekko i rozejrzał zdenerwowany.
– No rusz się Stiles, chcę ci jeszcze coś pokazać! – Odparła Darcy, ciągnąć przyjaciela za rękę i ignorując nawoływanie ojca.
Odetchnęła z ulgą, gdy przypomniała sobie o koszulce, którą miała mu oddać. Jak dobrze, że chłopak jako stały bywalec oczywiście musiał zapominać czasami jakiejś koszulki, piżamy, czy nawet telefonu. Przynajmniej uniknie niezręcznej sytuacji przy stole.
Stiles przekroczył próg domu, uprzednio otrzepując bose stopy, następnie czym prędzej kierując się w stronę schodów. Będąc w połowie, usłyszał jak ojciec woła go z salonu.
Kłopoty.
Skierował się w stronę pomieszczenia, powłócząc nogami. Stanął w progu i oparł się o framugę drzwi.
– Siadaj. – Mężczyzna śledził wzrokiem, jak chłopak z niesmakiem wykonuje polecenie. – Dzwonił Kol i mówił, że zostałeś tam na kolację. Dobrze wiesz, że nie jesteśmy jakoś specjalnie zadowoleni z waszej znajomości. Zanim znajdujesz sobie przyjaciółki to najpierw znajdź sobie dziewczynę.
Nastolatek przekręcił oczami, za co oczywiście został skrytykowany.
– Lawson nie załamuj mnie. Podoba ci się ktoś w końcu?
Ta, facet w wieku dwudziestu pięciu lat. Taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?
Ugryzł się w język i postanowił przemilczeć to pytanie. Darował sobie „mam jeszcze czas”, bo tego argumentu używał już od kilku miesięcy.
Po dłuższej chwili milczenia kobieta, która jak na razie nie wtrącała się do rozmowy, spojrzała na niego stanowczym wzrokiem.
– W niedzielę idziemy na obiad do Jovesterów. Mają oni syna, który studiuje dziennikarstwo. Mógłby dać ci kilka porad. Swoją drogą jego siostra, Jill, jest mniej więcej w twoim wieku. Powinieneś ją poznać.
– Mamo...
– Bez gadania. Masz się postarać i zrobić, szczególnie na niej, dobre wrażenie. – Odparła z poważną miną.
– W przeciwnym wypadku porozmawiamy sobie w domu. – Wycedził Charlie z ponurą miną i na tym, jak zwykle skończyła się rozmowa.
══◊══
+Wesołych Mikołajek! ♥
+Po południu zaczął mnie przejmować fakt, że chyba nie mam weny... posłuchałam muzyki i proszę, już jest chęć. :D
+Wiecie, jeżeli zacznę chrzanić opowiadanie pod względem stylu pisma, to upomnijcie mnie. ;-; Mi się zdaje, że ulepszam swój styl pisania, ale mózg lubi płatać figle. ._.
+W ogóle aż nie wierzę! Już prawie 100 komentarzy(95) i prawie 10 000 wyświetleń! Jejku, to mój blogowy rekord. Chyba sobie wręczę nobla. Zbliżają się święta, w dodatku takie osiągi. No cóż przydałby się w wolnej chwili one shot. Tylko teraz dylemat, czy ma on być:
1) niezwiązany z blogiem (wtedy prawdopodobnie napiszę coś, co mi świta do fabuł na przyszłość)
2) związany z blogiem (nie wlicza się do fabuły)
Hm, chyba wybiorę to 1.
+Dziękuję za te wszystkie komentarze! Aww! :3
Biedny Stils ale zdrugiej strony to dobrze,że tam idzie trochę zszdrości Marco teżby się przydało szkoda,ze Stils się nie przyznał fajna akcja z kajdankami pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mogr czytac tego komentarza. Patologia.
UsuńŚwietny rozdział, pisz szybciutko następny :) ♥
OdpowiedzUsuńJa tez jestem za pierwszym. Fajnie bedzie poczytac cos, co nie jest zwiazany z takimi swiniami jak Marco i Stiles.. Pff
OdpowiedzUsuńXD
Damiann
Sikaaaam z radości xD Sytuacja przezabawna + nienawidzę ojca Stilesa ;-; Grrrr... ukatrupić.
OdpowiedzUsuńWeny NAJLEPSZA! <3,
Pandemonia
Dobrze że mnie ostrzegłaś że nie ma Marco bo inaczej pierdolca po przeczytaniu tego rozdziału dostała :)))))
OdpowiedzUsuńDarcy moim Bogiem XDDD
Współczuję Stilesowi tak pojebanej rodziny.... ;___;
Stiles z jakąś laską? No błagam xdd
Nie dawno prawie ten teges z Marco z kajdankami i wgl a on z laską XD
Mam nadzieję, ze w następnym rozdziale dowiemy się coś o Marco i jego żonie... ;c
Dziękuję za prezent na Mikołajki <3 (tak wiem jest już kolejny dzień no ale tak jakoś wyszło xd)
Możesz ten one shot napisac w jakikolwiek sposób - sama zdecyduj jak bd ci łatwiej/lepiej ;)
Do następnego :* (oby równie szybko jak ten ;3)
~ Paulina :)x
Biedny Stiles, nie dziwię się, że Darcy tak zareagowała, haha. Faktycznie, skoro ma on niezbyt dobre wspomnienia z łańcuchami, to jego przyjaciółka ma prawo być zaniepokojona. Dobrze, że koniec końców, ta sytuacja jakoś sie rozwikłała.
OdpowiedzUsuńBoże, ten chłopak ma takie chore relacje z rodzicami, że to aż przykre. Nienawidzę ich. Nie wiem kto gorszy, czy matka, czy ojciec. Nienawidze takich ludzi, którzy chcą układać życie swoim dzieciom. To chore.
Przepraszam, że mój komentarz jest taki krótki i beznadziejny, ale jest wpół do pierwszej, oczy mi się zamykają, mam beznadziejny humor i zabrałam się za komentowanie blogów. Cała ja.
Cóz, to tyle ode mnie. Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam!
Przy okazji zapraszam na nowy rozdział u mnie :)Your perfect imperfections
Zaniedbałam... wybacz, ale oczywiście już wszystko nadrobiłam i muszę wszystko skomentować, bo ostatnio nie miałam czasu na takie szaleństwa ;**
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział tak jak zawsze. Chcę aby się pobawili w Greya, nie żebym była zboczona czy coś, ale z pewnościa byłoby ciekawie ;)
Nienawidzę jego ojca.... w ogóle chętnie bym go zabiła, ktoś z pewnością by mi pomógł.
Dlaczego ojca Darcy nie zdziwiło, że Stiles jest do połowy nagi ? ;o albo coś przeoczyłam XD
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny.
Witam,
OdpowiedzUsuńdopiero natrafiłam na ten blog i niestety wiele nie przeczytałam, a na dodatek teraz akurat nie mam za dużo czasu, ale przeczytałam kawałek i bardzo mi się spodobało, więc jak tylko znajdę czas to będę nadrabiać....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńDarcy łatwo rozwiązała problem z tymi kajdankami, rodzice Stillsa są straszni, dobrze by było jakby się od nich uwolnił...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia