5.08.2014

Rozdział 4 [ Teraz musisz pożyczyć mi swoje ciuchy ]

     Otworzył gwałtownie drzwi, na co chłopak stojący przed nimi podskoczył i wpatrywał się w gospodarza w bezruchu.
     – Hej! – Marco uśmiechnął się na jego widok. Chłopak wyglądał jak mały bezbronny chomiczek. – Wejdź.
     Gość opamiętał się i wszedł do środka. Rozwiązał sznurówki i zaczął zdejmować buty. W międzyczasie speszony podniósł powoli głowę i uśmiechnął się do mężczyzny, gdy zdał sobie sprawę, że ten nie odrywa od niego wzroku.
     Nastolatek ubrany był w czarną bejsbolówkę, a resztę ubioru dopasował kolorystycznie. Jego uwagę zwrócił full cap z napisem „Like a boss”/„Niczym szef”.
     
– Ktoś tu lubi czarny kolor. – Marco spojrzał na niego znacząco. – No więc, szefie, nie będzie ci niewygodnie w tym ubiorze?
     – Ha-ha. – Zaśmiał się sarkastycznie. 

      – Spróbuj jeszcze raz. Tym razem pod innym kątem. – Podszedł bliżej, demonstrując mu poprawną postawę. 

     Stiles westchnął i spróbował powtórzyć jego ruch. Bez większych efektów.
     – No dalej, w końcu się uda! Jeszcze raz.
     Było po dwudziestej, gdy kilka prób temu Marco w międzyczasie sprawdził godzinę.
     Stiles uderzył ponownie i na wznak poddania się oparł głowę o worek treningowy.
     – Nie ma mowy, poddaję się. – Skrzywił się na swój słodki sposób i stał tak naburmuszony. 
     Marco oblizał wargi i uśmiechnął się, kręcąc głową. Podszedł do niego i objął go w tali. Chłopak w reakcji na dotyk wyprostował się zdezorientowany i lekko zarumienił. 
     – Powinieneś odpocząć. Zrobić sobie przerwę czy coś. Nawet mam pomysł. 
     Pociągnął go za sobą. Chłopak posłusznie szedł za nim, wciąż rozglądając się po pomieszczeniach. 
     Oparł dłonie o szklane drzwi i popchnął je do wewnątrz. Znajdował się tam średniej wielkości kryty basen. Dach był skonstruowany ze szkła, a na ścianach figurowały dwa ogromne okna z widokiem na podwórko. W efekcie wnętrze było naturalnie oświetlone.
     Chłopak rozdziawił usta i obrócił się dookoła, podziwiając pomieszczenie. 
     – To naprawdę willa! Wybacz, że pytam, ale co ty zarabiasz miliony? Ten dom musiał porządnie kosztować.
     – Nie, to nie moje dzieło. Oczywiście większość jest przebudowana i udekorowana przeze mnie i Jess, ale ogółem dom odziedziczyłem w spadku po wujku.
      
– Z przodu dom wygląda zwyczajnie jak każdy inny, wnętrze jest kompletnie nowoczesne. Cóż, ciekawa hybryda. – Zadarł głowę do góry, wpatrując się w przeźroczysty sufit. – Wchodząc przednią bramą, nawet nie zauważyłem tej części budynku.
     – Ponieważ to mniejsze pomieszczenie niż się wydaje, szklane okna i dach tworzą iluzję ogromnej przestrzeni. 
– Odparł, wzruszając ramionami. – Uwierzyłem projektantowi na słowo i faktycznie miał rację. Kiedyś to miejsce było garażem. 
      Marco uśmiechnął się i zdjął koszulkę.
     – No dalej, rozbieraj się. – Chłopak zareagował na te słowa patrząc na niego jak na idiotę. – No przecież nic nie sugeruję. Jeszcze – Dodał szeptem, ale tak, żeby go usłyszał.
     – Nienienie, ja nie pływam.  Młody potrząsł pośpiesznie głową.  Znaczy, nie mam spodenek i w ogóle. – Zaczął szukać w głowie wymówek. – To naprawdę zły pomysł.
     Marco wciąż uśmiechając się, zdjął spodnie i w bokserkach ruszył w jego stronę. Chłopak zaczął cofać się do tyłu, nieświadomie w stronę basenu.
     – Niee. Ej, no. Marco, daj spokój… – Zrobił błagalną minę, gdy mężczyzna z diabolicznym uśmieszkiem szedł w jego stronę. – Serio, to nie jest śmieszne. Marco!
     Mężczyzna bez problemów podniósł go, nie zwracając uwagi na jego protesty. Podbiegł do brzegu basenu i wciąż trzymając go na rękach, wskoczył do wody.
     Po chwili obaj wypłynęli na powierzchnię. Marco zanosił się śmiechem, podczas gdy Stiles spanikował i łapiąc krótkie oddechy, objął go w żelaznym uścisku.
     – To nie jest zabawne! Chcę stąd wyjść! Kretynie, mam na sobie ubranie! Jestem cały mokry! 
     Marshall uśmiechnął się, gdy poczuł jego uścisk i zrzędzenie jak u dziewczyny przy okresie. Podpłynął do brzegu i oparł go plecami o ścianę basenu, podczas gdy sam stanął przed nim, opierając stopy o niewielki murek odstający pod wodą od ściany basenu. Dopiero teraz dostrzegł, że chłopak miał cały czas zamknięte oczy. Spojrzał na niego zatroskany. 
     – Hej, już okej, możesz otworzyć oczy. Widzisz? Jesteśmy przy brzegu. – Uśmiechnął się do niego, starając się dodać mu otuchy. Stiles przymrużył oczy, po czym szerzej je otworzył. – Co się stało? Nie umiesz pływać?
     – Umiem, chyba. Ja po prostu… – Zwęził usta w prostą linię.  Wiesz, nie lubię być wrzucany do wody.
     Pierwszą myślą Marshalla było podejrzenie, że prawdopodobnie ktoś musiał wrzucić go do basenu na jakiejś imprezie. Dobrze wiedział, jakie numery się wykręcało znajomym. Zmienił jednak zdanie, gdy dostrzegł, jak dolna warga chłopaka zadrżała. Może ktoś mu dokuczył? Nie chciał jednak wywoływać u niego większej ilości niechcianych wspomnień, dlatego więc postanowił zmienić temat.
     – Wygląda na to, że chyba tu trochę posiedzisz. Jesteś cały mokry. – Uśmiechnął się. – Ups. Na moją korzyść.
     – To przez ciebie. Jak ja mam teraz wrócić do domu, co? 
     – Właściwie to mógłbyś poczekać, aż wyschną ci ubrania, a to trochę potrwa, co znaczy, że późno wrócisz. Skoro już późno wrócisz, to chyba nie ma po co wracać, nie? Ja na miejscu twoich rodziców bardziej bym się zląkł, gdybyś miał tak późno wracać.
     – Czy ty próbujesz mną manipulować? – Zrobił obrażoną minę.
     – Nie no, skądże. – Nachylił się do jego ucha. – Może trochę. – Złożył delikatny pocałunek za jego uchem, a następnie na szyi. – To jak? 
     – Chyba musiałbym się zastanowić... – Przekręcił oczami.
      Mężczyzna zassał do ust fragment jego skóry. Odsunął się kawałek i zaczął składać łapczywe pocałunki, zaczynając od obojczyków wzwyż. 
Nie wiedział dlaczego, ale cholernie go pragnął. Najlepiej tu i teraz. Spojrzał na jego przemoczoną koszulkę, jedną ręką trzymając się brzegu, a drugą zdejmując z niego część garderoby. Odrzucił materiał, który upadł na kafelki z głośnym plasknięciem.
     
– Masz tyle szczęścia, że pomyślałem i zostawiłem telefon w bejsbolówce, a nie w spodniach jak zazwyczaj. Chyba bym cię zamordował. – Wymamrotał, odchylając lekko głowę i owijając ręce wokół jego karku.
     Marco przez moment wpatrywał się w jego oczy, a po chwili niespodziewanie przybliżył się, muskając jego usta. Gdy chłopak uchylił lekko wargi, mężczyzna wsunął język do jego ust, pogłębiając pocałunek. Chwycił jego uda, a następnie podsadzając, usadowił wokół swoich bioder, szybko łapiąc się z powrotem brzegu. Dzięki wodzie nie musiał go przytrzymywać. Po chwili Stiles oderwał się od niego, żeby złapać oddech. 
     Mężczyzna uśmiechnął się, przejeżdżając językiem po zębach. Naprawdę zaczynał wielbić to uczucie. W obecnej chwili według niego nawet niewierność była tego warta. Zresztą skąd miał pewność, że Jess nie robiła tego samego. Nie chciał teraz o tym myśleć, dlatego z powrotem skupił swoją uwagę na ustach chłopaka. 
     – To jak, zostaniesz? 
     Chłopak uśmiechnął się zadziornie.
     – A mam wybór? 
     Marco zaśmiał się, opierając mocniej nogami i chwytając go za biodra podsadził tak, żeby usiadł na krawędzi basenu.
     – Przesuń się trochę do tyłu.
     Chłopak posłusznie odsunął się od brzegu, ale stopy wciąż trzymał w wodzie.
     Mężczyzna podparł się rękami i ociekając z wody uklęknął, po czym usiadł mu na udach. Popchnął go delikatnie do tyłu, łapiąc jego nadgarstki i przyciskając je nad głową bruneta. Obezwładnił go tym ruchem, wciąż nie przerywając intymnego pocałunku.
     Stiles spróbował poruszyć rękoma, aby rozluźnić uścisk, gdy poczuł brak swobody.
     Marco jakby zapominając się, na jego protest przycisnął go mocniej do podłogi. Gdy poczuł, jak ręce chłopaka zaczynają drżeć, gwałtownie przerwał pocałunek i rozluźnił chwyt.
     – Wybacz, ja… – Urwał.
     – Okej. Tylko następnym razem daj mi odetchnąć. – Chłopak teatralnie wciągnął porządny haust powietrza i wypuścił je, po czym uśmiechnął się. – Emm… – Spojrzał znacząco na swoje nadgarstki. Towarzysz opamiętał się i puścił go. – W czym ja mam niby iść spać?
     – Jak dla mnie, możesz spać nago. – Marco uśmiechnął się, prezentując śnieżnobiały rządek zębów. 
     – Bardzo zabawne. Złaź ze mnie. – Oparł dłonie na jego brzuchu i zrobił minę nadąsanego dzieciaka, próbując bez skutku zepchnąć go.
     – Nie. – Wystawił do niego język.
     – Pożałujesz. – Chłopak zwęził powieki i wpatrywał się w niego.
     – Ukażesz mnie? – Zamruczał, poruszając brwiami. – Podoba mi się ten pomysł. 
     Stiles zarumienił się i odwrócił wzrok.
     – Ee... Gdzie masz szafę lub sądząc po rozmiarach domu, garderobę?

2 komentarze:

  1. Hej,
    zamówiony szablon został oddany w najnowszej notce. Zapraszam po więcej szczegółów :)
    Ariana
    http://starved-souls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    świetny rozdział, Marco ty podstępny zrobiłeś to celowo aby Stiles został na noc, choć uważam, że powinien poinformować rodziców, że nie będzie na noc...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Kochany Hater? żєgηαм. ♥
Kochany Czytelnik? ωιтαנ. ♥
Jak już tu jesteś to będę wdzięczna za chociaż jeden krótki komentarz! ♥

Obserwatorzy