22.07.2014

Rozdział 2 [ Ile masz lat? ]

     Następnego ranka Marco nie potrafił się na niczym skupić. Rozlał mleko, poparzył się kawą, a potem uderzył głową w szafkę, więc odpuścił sobie śniadanie. Podobnie wyglądała reszta jego dnia. 
     Dochodziło do około siedemnastej, a on wciąż kręcił się w tą i z powrotem. 
     – Naprawdę, Marco? Myślałeś, że przyjdzie? Daj sobie spokój, speszyłeś go jak nic, a do tego zrobiłeś z siebie idiotę. Gratulacje. – Siedział na kanapie, opierając łokcie o blat stołu i prowadził monolog sam z sobą. 
     Rozległ się dzwonek do drzwi, który przerwał dotychczasowe zajęcie mężczyzny. Marco wstał i podbiegł do drzwi, zatrzymując się tuż przed klamką. Jego entuzjazm rozwiał się, gdy zdał sobie sprawę, że może to być po prostu listonosz. Z obawą spojrzał przez judasza i uśmiechnął się. Jednak przyszedł.
      Otworzył drzwi, w międzyczasie uspokajając się. Jak widać chłopak, stojący przed wejściem, zaczął zastanawiać się, czy to zaproszenie nie było żartem, bo gdy zobaczył stojącego w przejściu mężczyznę, zaskoczony uśmiechnął się.
     Marco widząc jego nieśmiały, przez co uroczy wyraz twarzy, poczuł, że najchętniej owinąłby go ramionami i nigdy nie wypuścił.
     Nie – skarcił się w myślach –  Masz przecież żonę
     – Hej, jednak przyszedłeś. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę, pomyślał. – Wejdź i rozgość się. Chcesz coś do picia? 
     – Nie, dziękuję. – Brunet kucnął i zaczął nerwowo rozwiązywać sznurowadła. Rozejrzał się w międzyczasie po pomieszczeniu. – Jest Je...ssica? – Spytał niepewnie, nie wiedząc, czy dobrze zapamiętał imię, które wyczytał w gazecie.
     – Tak, Jess. Nie będzie jej przez około dwa tygodnie. Praca i te sprawy.
     Chwila czy on właśnie się uśmiechnął? Stiles na ułamek sekundy naprawdę się uśmiechnął? Nie, nie ma mowy. Musiało mi się przewidzieć.
     Po chwili stali w sali treningowej. Chłopak wciąż nie mógł się nacieszyć widokiem tak ogromnego domu, wręcz willi, jak to określił. Marco przyjrzał mu się uważnie. Dopiero teraz dostrzegł, że chłopak jest naprawdę niski. Ile mógł mieć? Z 1,75m? Jedno było pewne, dosięgał mu jedynie do klatki piersiowej. 
     Jest tak niski, że spokojnie mógłbym go podnieść i rzucić na… Cholera, Marco!
     Gość rozglądał się po sali, zadziwiając maszynami i sprzętem do ćwiczeń, podczas gdy Marco mógł spokojnie przyglądać się jemu. Miał idealną budowę, ale dość delikatne rysy twarzy. Przez myśl przebiegło mu pytanie, ile on właściwie ma lat, ale zignorował je, gdy towarzysz skończył oględziny.
     Przez kolejne kilka godzin, wliczając czas na przerwę, Marco przyglądał się, jak młody nieudolnie stara się rozhuśtać worek treningowy. 
     Bokser nie potrafił przestać się śmiać po wyczynie, którego był świadkiem. Stiles na początku wymierzał ciosy, ale worek poruszał się na tyle, że go to nie satysfakcjonowało. Potem zdenerwował się i zaczął uderzać w niego z całej siły, co nadal nie przynosiło większego efektu. Raz nawet kopnął przyrząd. W końcu z wściekłości rozbiegł się i rzucił na worek, co skończyło się niewiele większym wychyleniem, ale za to porządnym hukiem, gdy chłopak upadł na ziemię. 
     Marco otarł łzę z kącika oka i podszedł do chłopaka (wciąż obrażonego na przedmiot), który leżał na podłodze, na plecach, z rękami skrzyżowanymi na brzuchu i rozkapryszoną miną. 
     – Chodź, pomogę ci. – Odparł, kierując dłoń w stronę obrażalskiego.
     Chłopak wstał z jego pomocą i stanął tyłem do towarzysza. Marco przylgnął brzuchem do jego pleców i złapał go za nadgarstki, ustawiając w odpowiedniej pozycji.
     Przez kolejne pół godziny tłumaczył mu jak wykonywać cios, pod jakim kątem i tak dalej. Tłumacząc mu kolejny ruch, dostrzegł wypuklenie w swoich spodenkach. Jak widać chłopak zauważył lub może raczej poczuł to już dużo wcześniej, bo teraz porządnie się rumienił, a poza tym od dłuższego czasu nie potrafił się skupić.
     No fakt, z kutasem, który ociera się o twój tyłek, nawet ja bym się nie skupił – pomyślał zawstydzony zaistniałą sytuacją.
     Odsunął się od niego o krok i zaproponował przerwę, czując się w niekomfortowej sytuacji. W jego głowie pojawiło się kolejne pytanie – Jak długo utrzymywała się już erekcja?
     Poszli na taras, trzymając w ręku chłodne napoje i usiedli na bujanej huśtawce. Marco dotykał jedną nogą drewnianej podłogi i w ten sposób delikatnie poruszał huśtawką. Stiles usiadł obok niego po turecku, wciąż zachwycając się ogrodem.
     Cisza trwała dość długo, ale mu to nie przeszkadzało. Wystarczyło, że mógł patrzeć na niego. Dość. Ona sobie pojechała, zostawiła go samego, nie ma pewności czy go nie zdradza, a on co? Seksbomba (nie żeby był narcyzem) plus zawodowy bokser będzie cierpliwie czekał? Co to, to nie. Zresztą zrobi to żeby zobaczyć jego słodkie rumieńce i wstydliwy uśmieszek... O ile to mogło być argumentem...
     Mężczyzna przysunął się bliżej i objął go ramieniem, podczas gdy młody starał się zachować obojętność.
     – Emm… Co do twojego przyjaciela… On chyba naprawdę lubi boks. – Stiles zaśmiał się.
     Marshall przez chwilę zastanawiał się, o jakiego przyjaciela chodzi, po czym uśmiechnął się pod nosem, gdy ponownie przeanalizował sens zdania.
     Czyli tak się bawimy...
  – Powiedzmy. Widzisz te jacuzzi? – Wskazał palcem na bulgoczące „wannę” z lampkami, wyglądającą na bardzo drogą. Chłopak pokiwał głową. Marco przybliżył się i szepnął mu do ucha. – Mój kolega po prostu myślał o tym, jak mocno by cię zerżnął właśnie tam.
     Na twarzy bruneta momentalnie zapłonął rumieniec. Patrzył wciąż we wskazane miejsce, nie wiedząc jak zareagować. Uśmiechnął się wstydliwie.
     Mężczyzna zdecydowanie uwielbiał zawstydzanie go. Nawet zdrada była tego warta. 
     – Najlepiej, gdy byłoby już ciemno. – Przyglądał się reakcji chłopaka z uśmiechem i kontynuował – Uwierz mi, potrafiłbym przelecieć cię tak ostro, że wykrzykując moje imię, nawet sąsiedzi by się zjechali.
     Po tych słowach młody zachłysnął się lemoniadą. 
     – Wystarczyłaby jedna noc ze mną. – Kontynuował, przygryzając płatek jego ucha. Spojrzał przelotnie na krocze towarzysza. Jak widać nie jest jako jedyny napalony.
     Odłożył szklanki na stolik i jednym, silnym ruchem posadził go sobie na kolanach. Wpił się w jego szyję i zaczął dłonią wyszukiwać rozporka w jego spodniach. Objął go mocniej wolną ręką, nie przestając całować po szyi. Wsunął mu rękę do spodni tak gwałtownie, że Stiles wzdrygnął się i ścisnął palcami ławkę huśtawki. Marco zaczął bawić się palcami na czubku jego członka, a potem delikatnie zjechał dłonią, masując jego nabrzmiałego penisa. Robił coraz wolniejsze i mocniejsze ruchy. W jego wykonaniu były one naprawdę mocne. Chłopak odchylił głowę do tyłu pojękując i jeszcze mocniej ściskając ławkę. Flegmatycznie pokręcił głową, przymrużając oczy. Marco widząc jego wyraz twarzy, przez moment stracił nad sobą panowanie. Zaczął poruszać ręką tak szybko, że nastolatek prawie krzyczał. Przycisnął go mocniej do siebie i swojego krocza. Za jakie cholerne grzechy ta przyjemność musiała powoli dobiegać końca. Ścisnął go tak mocno, że chłopak zagryzł wargę w obawie, że sąsiedzi naprawdę zaczną się interesować tymi dźwiękami, mimo wysokiego żywopłotu oddzielającego posiadłość. Stiles zastygł w bezruchu wciąż z odchyloną głową. Mężczyzna poczuł na dłoni lepką substancję. Wyjął rękę z jego spodni i na oczach chłopaka oblizał dłoń. Ten natomiast spojrzał na niego zdumiony, ale wciąż dochodził do siebie, więc nie zrobił nic więcej.
     – Jutro mam walkę więc muszę się wyspać, ale za to nie mam nic przeciwko, gdybyś pojutrze wpadł do mnie – Przybliżył usta do ucha chłopaka i szepnął. – Na noc.
     Młody zesztywniał, słysząc propozycję, ale ani nie zaprzeczył, ani nie potwierdził. Zapiął rozporek i z niepewnością spojrzał na mężczyznę.
     Wrócili do salonu i już po chwili Stiles był gotowy do wyjścia. Wciąż miał zaróżowione poliki, ale tym razem ze zmęczenia.
     W momencie, gdy chłopak miał już wychodzić, mężczyzna zadał mu pytanie, które dręczyło go przez większą część dnia, ale nie wiedział jak o to zapytać. W końcu postanowił spytać wprost. 
     – Wybacz, że pytam, ale ile masz lat? 
     – Siedemnaście. – Wymamrotał i poszedł wąską ścieżką prowadzącą do bramy. 
     Siede-co? Jasna cholera…

3 komentarze:

  1. Witam,
    rozdział fantastyczny, Still zarumieniony, a Marco och on to uwielbia te rumieńce wywoływać.... a reakcja Marco jak dowiedział się ile Stills ma lat och..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się...
    Zdarzyło się parę błędów, ale na to nie jest istotne...
    Stiles, Stiles... od razu miałam w oczach ciapowatego,trochę szalonego chłopaczka.
    Siedemnaście lat? Ojj tam :D
    Trochę dziwne było to całe ,,hm, nie znam, go, ale i tak chcę z nim zdradzić moją żonę" :/ mam nadzieję, że chłop się ogarnie i nie będzie oszukiwać swojej żony... a Stiles nie będzie naiwny i nie pozwoli sobie na bycie ,,tym drugim" lub ,,jednym z wielu".
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny,
    Sarabeth M.

    nie-tylko-yaoi-czlowiek-zyje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj... No i mamy pewne rozwiązanie.

    Marco jest gejem i to ostro niewyżytym, że pozwolę sobie się wyrazić.
    Dalej utrzymuję, ze akcja od poczatku pędzi zbyt szybko i mam wrażenie, lecisz na łeb, na szyję do momentu, w którym, rzeczywiście spędzą ze sobą noc, a omijasz to co dzieje się wokół. Za mąło tu scen bokserskich, rodem z ringu lub bardziej życiowych np. rozmowy telefonicznej z żoną, które zrównoważyłyby sceny typowo erotyczne.

    Nie obraź się, ale czasami mam ochotę się roześmiać (szkoda, że jest przed szóstą rano). Gdy doczytałem temat "żołędzia" myślałem, że nie wytrzymam. Czy on dęba chowa w majtasach? Anatomia członka leży i kwiczy, a nie wydaje mi się, że w takim opisie miałby być to błąd zamierzony.
    Przepraszam cię bardzo, bo nie chce cię obrazić ani twojej pracy. To jak wygląda fabuła w moich oczach, a uwązam ją trochę za komiczną to jedno, ale jeśli tak własnie miało to wyglądać w twoim odczuciu, to nie przejmuj się tym co piszę. Szanuję myśli twórcze, bo sam takowe miewam :D

    OdpowiedzUsuń

Kochany Hater? żєgηαм. ♥
Kochany Czytelnik? ωιтαנ. ♥
Jak już tu jesteś to będę wdzięczna za chociaż jeden krótki komentarz! ♥

Obserwatorzy