Siedząc obok Darcy, tuż przy boisku szkolnym w cieniu budynku, przyglądał się trzem dziewczynom, które po kryjomu naśmiewały się z każdej przechodzącej obok dziewczyny.
Cóż za dyskrecja. Naprawdę, nikt tego nie widzi.
Skrzywił się, gdy usłyszał kolejne komentarze w kierunku przechodzącego obok, tym razem, chłopaka. Dziewczyny zaczęły gwizdać, udając zainteresowanie, po czym wybuchnęły nieprzyjemnym dla uszu śmiechem.
Bardzo zabawne. Tylko się nie zakrztuś.
Nagle przechodząca tamtędy nastolatka z liliowym kolorem włosów potknęła się i wylała na jedną z Idealnych Pań gorącą czekoladę. Tamta zaczęła piszczeć i drzeć się wniebogłosy, a jej przyjaciółki od razu zajęły się wyzywaniem i grożeniem biednej dziewczynie.
Stiles pokręcił głową, powstrzymując się przed śmiechem. Ku jego sprawczyni wypadku wydęła wargę i odpowiedziała krótkie „Nie stać cię na proszek?”, perfekcyjnie parodiując ich zachowanie, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła.
Dziewczyno, jesteś moją idolką.
Obrócił głowę w kierunku przyjaciółki i uśmiechnął się, po czym poprawił się, odczuwając niewygodę z powodu siedzenia na betonie. W efekcie z powrotem oparł plecy o ścianę budynku.
Brunetka nagle schowała telefon do kieszeni krótkich, czarnych spodenek i skierowała twarz w jego stronę. Przyjrzała mu się pytająco, wyraźnie chcąc coś powiedzieć, ale po chwili zrezygnowała. Chłopak uniósł brew, nie rozumiejąc o co chodzi. Ponownie posłała mu spojrzenie spod gęstych rzęs i powtarzając się, ponownie zrezygnowała. W końcu nastolatek miał tego dość.
– O co ci chodzi?
– Nic, nic. – Wzruszyła ramionami i rozejrzała się po otoczeniu. Najbliżej nich, około kilku metrów dalej siedział jakiś chłopak zajęty spisywaniem prawdopodobnie zadania domowego.
Lawson westchnął przeciągle.
– Widzę, że czegoś chcesz. Proszę, Darcy, powiedz o co ci chodzi.
– No bo... – Zaczęła się bawić warkoczem luźno leżącym na jej prawym ramieniu. – Jesteśmy przyjaciółmi... i wszystko sobie mówimy... – Zaczęła wymieniać, stopniowo ściszając głos.
– Co w związku z tym?
Cóż za dyskrecja. Naprawdę, nikt tego nie widzi.
Skrzywił się, gdy usłyszał kolejne komentarze w kierunku przechodzącego obok, tym razem, chłopaka. Dziewczyny zaczęły gwizdać, udając zainteresowanie, po czym wybuchnęły nieprzyjemnym dla uszu śmiechem.
Bardzo zabawne. Tylko się nie zakrztuś.
Nagle przechodząca tamtędy nastolatka z liliowym kolorem włosów potknęła się i wylała na jedną z Idealnych Pań gorącą czekoladę. Tamta zaczęła piszczeć i drzeć się wniebogłosy, a jej przyjaciółki od razu zajęły się wyzywaniem i grożeniem biednej dziewczynie.
Stiles pokręcił głową, powstrzymując się przed śmiechem. Ku jego sprawczyni wypadku wydęła wargę i odpowiedziała krótkie „Nie stać cię na proszek?”, perfekcyjnie parodiując ich zachowanie, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła.
Dziewczyno, jesteś moją idolką.
Obrócił głowę w kierunku przyjaciółki i uśmiechnął się, po czym poprawił się, odczuwając niewygodę z powodu siedzenia na betonie. W efekcie z powrotem oparł plecy o ścianę budynku.
Brunetka nagle schowała telefon do kieszeni krótkich, czarnych spodenek i skierowała twarz w jego stronę. Przyjrzała mu się pytająco, wyraźnie chcąc coś powiedzieć, ale po chwili zrezygnowała. Chłopak uniósł brew, nie rozumiejąc o co chodzi. Ponownie posłała mu spojrzenie spod gęstych rzęs i powtarzając się, ponownie zrezygnowała. W końcu nastolatek miał tego dość.
– O co ci chodzi?
– Nic, nic. – Wzruszyła ramionami i rozejrzała się po otoczeniu. Najbliżej nich, około kilku metrów dalej siedział jakiś chłopak zajęty spisywaniem prawdopodobnie zadania domowego.
Lawson westchnął przeciągle.
– Widzę, że czegoś chcesz. Proszę, Darcy, powiedz o co ci chodzi.
– No bo... – Zaczęła się bawić warkoczem luźno leżącym na jej prawym ramieniu. – Jesteśmy przyjaciółmi... i wszystko sobie mówimy... – Zaczęła wymieniać, stopniowo ściszając głos.
– Co w związku z tym?
– To będzie głupie pytanie. Czy wy już to, no wiesz... – Delikatnie zarumieniła się.
– Co? – Spojrzał na nią niedowierzająco. – O nie, Darcy, naprawdę musiałaś o to zapytać?
– Jejku, no, ja tylko jestem ciekawa, jak to jest być chłopakiem pieprzonym przez mężczyznę. – Spojrzała na niego z wyrzutem, zanim doszło do niej, co powiedziała.
– O nie! Nie, nie powiedziałaś tego. – Stiles zamknął oczy, krzywiąc się. Gdy dziewczyna chciała coś dodać, wystawił otwartą dłonią na znak, że ma nic nie mówić. – Zapomnijmy o tym, dobra? Po prostu żyję sobie normalnie, nie będąc świadomym, że moja przyjaciółka interesuje się takimi rzeczami. – Kontynuował, dostrzegając protest dziewczyny wymalowany na twarzy. – Okej, okej, ale możemy nie rozmawiać o tym w miejscu publicznym? – Wypowiedział z ostatnie słowo z głębszą irytacją.
– No dobra, dobra. – Uśmiechnęła się szeroko. – Mam pewien genialny plan. Zaczekaj tutaj. – Już miała wstać, gdy nagle zatrzymała się i uścisnęła go z całych sił. – Uratuję cię skarbie. – Wstała i odbiegła, skręcając w bok budynku.
Uratuje? Od czego niby?
Po chwili Darcy wróciła, ale nie sama. Usiadła po turecku, a obok niej usadowiła się nowa koleżanka, której miedziane pukle włosów sięgały ramion.
– Stiles, to jest Stacey. Poznałyśmy się na ostatnim festiwalu.
Przedstawiona dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i wysunęła dłoń, którą chłopak posłusznie uścisnął.
– Hej. Miło mi cię poznać. – Wyszczerzyła się w pięknym śnieżnobiałym uśmiechu.
– Tak, hej. – Uśmiechnął się.
Po dłuższej chwili niezręcznej ciszy Darcy wstała gwałtownie, otrzepując nogi.
– Jejku, strasznie was przepraszam! Zaraz będę. Zapomniałam odebrać książki z biblioteki szkolnej. – Tymi słowami pożegnała się z dwójką znajomych i pobiegła do wnętrza szkoły.
Nastolatek nabrał po cichu powietrza i westchnął. Zrozumiał, że należałoby coś powiedzieć, ale na szczęście dziewczyna wyprzedziła go.
– Wiesz, Cullen niewiele mi o tobie mówiła, właściwie to prawie w ogóle cię nie znam. – Zaśmiała się. – Cóż, może opowiesz mi coś o sobie? – Spojrzała na niego życzliwie swoimi szmaragdowymi oczami.
– Um... – Zaciął się, najpierw wykreślając w myślach bezczelne odpowiedzi.
– Nic nie szkodzi, dla mnie to też stresująca sytuacja. Jeśli chcesz, mogę powiedzieć ci coś o sobie. – Widząc, jak chłopak kiwa głową, kontynuowała swoją wypowiedź. – Jestem wielką fanatyczką piosenkarzy. Od kilku lat kolekcjonuję płyty każdego wykonawcy.
– Masz ciekawe hobby. Ile płyt już zebrałaś?
– Około trzystu.
Stiles o mało nie zakrztusił się powietrzem. Zmusił się do zwyczajnego uśmiechu.
– Masz naprawdę piękny uśmiech. Wiesz, że uśmiech to jedna z najbardziej cenionych cech wyglądu u chłopaka? Każdy, mający piękny uśmiech potrafi w krótkim czasie oczarować dziewczynę.
Mina bruneta lekko zrzedła, ale starał się utrzymać pozytywny wyraz twarzy. Kompletnie nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
– Ty za to masz prześliczne oczy. Zwierciadło duszy.
– Masz rację. – Przysunęła się bliżej niego. – Jeśli chcesz, moglibyśmy kiedyś pójść razem na koncert.
– Świetny pomysł. Naprawdę pomyślę nad tym. – Postarał się ukryć kłamstwo, zmieniając temat. – Jakich konkretniej wykonawców słuchasz?
Nastolatka lekko skrzywiła się urażona, po czym wzięła się za odpowiedź na jego pytanie. Po kilku minutach z korytarza dobiegł do ich uszu dzwonek. Stiles po raz pierwszy poczuł taką ulgę na ten dźwięk.
– Jejku... – Spochmurniała. – Porozmawiam kiedy indziej, dobra?
Zanim zdążył odpowiedzieć, dziewczyna pozostawiła mokry ślad na jego policzku i pobiegła w kierunku wejścia. Wstał oszołomiony i ruszył do klasy. Będąc na miejscu, usiadł na krześle obok przyjaciółki i posłał jej mordercze spojrzenie. Ona tylko wzruszyła ramionami, przekręcając w tym czasie oczami, a jej usta układały się w nieme „No co?”.
Nauczycielka, pani Starlit, odchrząknęła, rozpoczynając tym samym lekcję. W skrócie omówiła, o czym będą dziś mówić i otworzyła swój notebook, przeglądając oceny.
– No dobrze. Jak już mówiłam, zajmujemy się muzyką sprzed kilkunastu lat. Na dzisiaj chłopcy mieli przygotować wykonanie znanego Lou Begi pod tytułem Mambo No. 5, a dziewczyny Loonę, Bailando. – Klasa z niesmakiem pokiwała głowami. – No więc? – Rozejrzała się po sali z uśmiechem. Każdy odwracał głowę w innym kierunku, pisał coś w zeszycie lub udawał, że czyta. – Nie wszyscy na raz. Nie będę wiedziała kogo wybrać. – Spojrzała w ekran urządzenia i zmartwiona zmarszczyła brwi. – Stiles... Masz koszmarne oceny, zapraszam. – Spojrzała na niego wyczekująco.
Chłopak dyskretnie spojrzał w stronę uśmiechającej się do niego Darcy.
– Ja... Nie znam tego wykonawcy. – Odwrócił wzrok. – Znaczy, zapomniałem nauczyć się tekstu.
– Większość zna tę piosenkę, zresztą mówiliśmy o niej na poprzedniej lekcji. Wystarczy tylko refren.
– Nie pamiętam. – Wlepił wzrok w ławkę.
Kobieta zwęziła usta w cienką kreskę i westchnęła.
– No dobrze. Willow, twoje oceny też nie są idealne, zapraszam. – Wywołana dziewczyna z niesmakiem podeszła do biurka.
Parę lekcji później Darcy w końcu rozpoczęła rozmowę, gdy czekali na nauczycielkę chemii. Kobieta notorycznie się spóźniała, w sumie to i dobrze.
– Przecież to prosta piosenka.
– Znów zaczynasz. – Rzucił jej niechętne spojrzenie. – Cholera, Darcy, nie rozumiesz, że nienawidzę śpiewać? Tym bardziej publicznie.
– Ale... – Urwała. – Przepraszam. – Wyszeptała i przytuliła się do niego. Była od niego niższa o kilka centymetrów.
Nauczycielka otworzyła drzwi, kazała klasie zająć miejsca i pobiegła po zapomniane sprawdziany. Lawson wszedł do sali i usiadł tam gdzie zawsze, czyli w ławce razem z Cullen. Kątem oka dostrzegł blondynkę, której włosy sięgały dekoltu, a oczy błyskały błękitem. Ubrana była w zwiewną, żółtą sukienkę do połowy ud. Podeszła do ich ławki i bezprecedensowo usiadła bokiem na kolanach chłopaka, owijając ręce wokół jego szyi.
– Hej. – Wymruczała. – Będziesz na ognisku?
– Co cię to obchodzi? – Darcy spojrzała na nią wilkiem.
– Pytam go, nie ciebie. – Nie uraczyła jej nawet krótkim spojrzeniem.
Przyjaciółka prychnęła cicho i otworzyła swój zeszyt.
– Ja... Chodzi ci o te za tydzień? – W odpowiedzi blondynka pokiwała głową. – Ta, będę. Czemu pytasz? – Spojrzał na nią podejrzliwie. Maggie była dziewczyną popularną, szerokim łukiem omijała mniej znanych uczniów.
– Tak tylko. Do zobaczenia. – Wstała i wróciła do swojej ławki.
Klasa w dalszym ciągu hałasowała. Dopóki nie wróci nauczycielka, nikt ani nic ich nie uspokoi.
– To było co najmniej dziwne. – Zawiesił wzrok na podręczniku.
Cullen z wahaniem podsunęła karteczkę na jego stronę ławki. Czytając napis, odczuł wewnętrzny paraliż.
Plastik Fantastik to była dziewczyna Felixa
Pod tym nabazgrała jeszcze jeden napis.
Jaki chcesz napis na nagrobku?
– Co? – Spojrzał na nią niedowierzająco. – O nie, Darcy, naprawdę musiałaś o to zapytać?
– Jejku, no, ja tylko jestem ciekawa, jak to jest być chłopakiem pieprzonym przez mężczyznę. – Spojrzała na niego z wyrzutem, zanim doszło do niej, co powiedziała.
– O nie! Nie, nie powiedziałaś tego. – Stiles zamknął oczy, krzywiąc się. Gdy dziewczyna chciała coś dodać, wystawił otwartą dłonią na znak, że ma nic nie mówić. – Zapomnijmy o tym, dobra? Po prostu żyję sobie normalnie, nie będąc świadomym, że moja przyjaciółka interesuje się takimi rzeczami. – Kontynuował, dostrzegając protest dziewczyny wymalowany na twarzy. – Okej, okej, ale możemy nie rozmawiać o tym w miejscu publicznym? – Wypowiedział z ostatnie słowo z głębszą irytacją.
– No dobra, dobra. – Uśmiechnęła się szeroko. – Mam pewien genialny plan. Zaczekaj tutaj. – Już miała wstać, gdy nagle zatrzymała się i uścisnęła go z całych sił. – Uratuję cię skarbie. – Wstała i odbiegła, skręcając w bok budynku.
Uratuje? Od czego niby?
Po chwili Darcy wróciła, ale nie sama. Usiadła po turecku, a obok niej usadowiła się nowa koleżanka, której miedziane pukle włosów sięgały ramion.
– Stiles, to jest Stacey. Poznałyśmy się na ostatnim festiwalu.
Przedstawiona dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i wysunęła dłoń, którą chłopak posłusznie uścisnął.
– Hej. Miło mi cię poznać. – Wyszczerzyła się w pięknym śnieżnobiałym uśmiechu.
– Tak, hej. – Uśmiechnął się.
Po dłuższej chwili niezręcznej ciszy Darcy wstała gwałtownie, otrzepując nogi.
– Jejku, strasznie was przepraszam! Zaraz będę. Zapomniałam odebrać książki z biblioteki szkolnej. – Tymi słowami pożegnała się z dwójką znajomych i pobiegła do wnętrza szkoły.
Nastolatek nabrał po cichu powietrza i westchnął. Zrozumiał, że należałoby coś powiedzieć, ale na szczęście dziewczyna wyprzedziła go.
– Wiesz, Cullen niewiele mi o tobie mówiła, właściwie to prawie w ogóle cię nie znam. – Zaśmiała się. – Cóż, może opowiesz mi coś o sobie? – Spojrzała na niego życzliwie swoimi szmaragdowymi oczami.
– Um... – Zaciął się, najpierw wykreślając w myślach bezczelne odpowiedzi.
– Nic nie szkodzi, dla mnie to też stresująca sytuacja. Jeśli chcesz, mogę powiedzieć ci coś o sobie. – Widząc, jak chłopak kiwa głową, kontynuowała swoją wypowiedź. – Jestem wielką fanatyczką piosenkarzy. Od kilku lat kolekcjonuję płyty każdego wykonawcy.
– Masz ciekawe hobby. Ile płyt już zebrałaś?
– Około trzystu.
Stiles o mało nie zakrztusił się powietrzem. Zmusił się do zwyczajnego uśmiechu.
– Masz naprawdę piękny uśmiech. Wiesz, że uśmiech to jedna z najbardziej cenionych cech wyglądu u chłopaka? Każdy, mający piękny uśmiech potrafi w krótkim czasie oczarować dziewczynę.
Mina bruneta lekko zrzedła, ale starał się utrzymać pozytywny wyraz twarzy. Kompletnie nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
– Ty za to masz prześliczne oczy. Zwierciadło duszy.
– Masz rację. – Przysunęła się bliżej niego. – Jeśli chcesz, moglibyśmy kiedyś pójść razem na koncert.
– Świetny pomysł. Naprawdę pomyślę nad tym. – Postarał się ukryć kłamstwo, zmieniając temat. – Jakich konkretniej wykonawców słuchasz?
Nastolatka lekko skrzywiła się urażona, po czym wzięła się za odpowiedź na jego pytanie. Po kilku minutach z korytarza dobiegł do ich uszu dzwonek. Stiles po raz pierwszy poczuł taką ulgę na ten dźwięk.
– Jejku... – Spochmurniała. – Porozmawiam kiedy indziej, dobra?
Zanim zdążył odpowiedzieć, dziewczyna pozostawiła mokry ślad na jego policzku i pobiegła w kierunku wejścia. Wstał oszołomiony i ruszył do klasy. Będąc na miejscu, usiadł na krześle obok przyjaciółki i posłał jej mordercze spojrzenie. Ona tylko wzruszyła ramionami, przekręcając w tym czasie oczami, a jej usta układały się w nieme „No co?”.
Nauczycielka, pani Starlit, odchrząknęła, rozpoczynając tym samym lekcję. W skrócie omówiła, o czym będą dziś mówić i otworzyła swój notebook, przeglądając oceny.
– No dobrze. Jak już mówiłam, zajmujemy się muzyką sprzed kilkunastu lat. Na dzisiaj chłopcy mieli przygotować wykonanie znanego Lou Begi pod tytułem Mambo No. 5, a dziewczyny Loonę, Bailando. – Klasa z niesmakiem pokiwała głowami. – No więc? – Rozejrzała się po sali z uśmiechem. Każdy odwracał głowę w innym kierunku, pisał coś w zeszycie lub udawał, że czyta. – Nie wszyscy na raz. Nie będę wiedziała kogo wybrać. – Spojrzała w ekran urządzenia i zmartwiona zmarszczyła brwi. – Stiles... Masz koszmarne oceny, zapraszam. – Spojrzała na niego wyczekująco.
Chłopak dyskretnie spojrzał w stronę uśmiechającej się do niego Darcy.
– Ja... Nie znam tego wykonawcy. – Odwrócił wzrok. – Znaczy, zapomniałem nauczyć się tekstu.
– Większość zna tę piosenkę, zresztą mówiliśmy o niej na poprzedniej lekcji. Wystarczy tylko refren.
– Nie pamiętam. – Wlepił wzrok w ławkę.
Kobieta zwęziła usta w cienką kreskę i westchnęła.
– No dobrze. Willow, twoje oceny też nie są idealne, zapraszam. – Wywołana dziewczyna z niesmakiem podeszła do biurka.
Parę lekcji później Darcy w końcu rozpoczęła rozmowę, gdy czekali na nauczycielkę chemii. Kobieta notorycznie się spóźniała, w sumie to i dobrze.
– Przecież to prosta piosenka.
– Znów zaczynasz. – Rzucił jej niechętne spojrzenie. – Cholera, Darcy, nie rozumiesz, że nienawidzę śpiewać? Tym bardziej publicznie.
– Ale... – Urwała. – Przepraszam. – Wyszeptała i przytuliła się do niego. Była od niego niższa o kilka centymetrów.
Nauczycielka otworzyła drzwi, kazała klasie zająć miejsca i pobiegła po zapomniane sprawdziany. Lawson wszedł do sali i usiadł tam gdzie zawsze, czyli w ławce razem z Cullen. Kątem oka dostrzegł blondynkę, której włosy sięgały dekoltu, a oczy błyskały błękitem. Ubrana była w zwiewną, żółtą sukienkę do połowy ud. Podeszła do ich ławki i bezprecedensowo usiadła bokiem na kolanach chłopaka, owijając ręce wokół jego szyi.
– Hej. – Wymruczała. – Będziesz na ognisku?
– Co cię to obchodzi? – Darcy spojrzała na nią wilkiem.
– Pytam go, nie ciebie. – Nie uraczyła jej nawet krótkim spojrzeniem.
Przyjaciółka prychnęła cicho i otworzyła swój zeszyt.
– Ja... Chodzi ci o te za tydzień? – W odpowiedzi blondynka pokiwała głową. – Ta, będę. Czemu pytasz? – Spojrzał na nią podejrzliwie. Maggie była dziewczyną popularną, szerokim łukiem omijała mniej znanych uczniów.
– Tak tylko. Do zobaczenia. – Wstała i wróciła do swojej ławki.
Klasa w dalszym ciągu hałasowała. Dopóki nie wróci nauczycielka, nikt ani nic ich nie uspokoi.
– To było co najmniej dziwne. – Zawiesił wzrok na podręczniku.
Cullen z wahaniem podsunęła karteczkę na jego stronę ławki. Czytając napis, odczuł wewnętrzny paraliż.
Plastik Fantastik to była dziewczyna Felixa
Pod tym nabazgrała jeszcze jeden napis.
Jaki chcesz napis na nagrobku?
══◊══
+Przeżywam wewnętrzny szok. Nie wierzę, że ten blog odnosi takie sukcesy. Po pierwsze 14(!) komentarzy, po drugie 8(!) obserwatorów, a na dodatek fabułą się przyjęła. Kocham Was! ♥
+Przyznam szczerze, oczekiwałam jedynie nalotu hejterów. Nie spodziewałam się tak pozytywnej reakcji na taką tematykę. Po raz kolejny, Kocham Was.
+Przyznam szczerze, oczekiwałam jedynie nalotu hejterów. Nie spodziewałam się tak pozytywnej reakcji na taką tematykę. Po raz kolejny, Kocham Was.
+To już dziesiąty rozdział! ♥